Czuję się zupełnie niewinna, bo przecież nie jest tak, że mówię sobie: o, tego tematu jest najwięcej w prasie, to bardziej ludzi zainteresuje. Nie byłabym w stanie napisać niczego, gdybym głęboko w tym nie tkwiła, nie przeżywała tego, nie uczestniczyła w tym. Być może jestem tylko osobą szczególnie wrażliwą na to, co jest modne i działam jak pudło rezonansowe, wzmacniające to, co ludzi obchodzi w danej chwili.
Nowa powieść Olgi Tokarczuk „Dom dzienny, dom nocny” jest najbardziej oczekiwaną nowością wydawniczą tej jesieni, a może nawet roku. Można było się spodziewać, że po ogromnym sukcesie „Prawieku i innych czasów” pisarka da swoim czytelnikom kolejne dzieło napisane w podobnej poetyce. Tymczasem zamiast klarownej i przejrzystej formalnie powieści otrzymujemy rzecz trudną i eksperymentatorską.