Ujawnione przez „Gazetę Wyborczą” i „Die Zeit” informacje o włamaniach na telefony opozycyjnych polityków dowodzą, że skala inwigilacji była znacznie szersza, niż uważano. A jej pełnych rozmiarów możemy nigdy nie poznać.
Europarlament powoła komisję, która zajmie się nadużyciami z Pegasusem w krajach wspólnoty. Nie będzie mieć uprawnień dochodzeniowych, więc jej głównym narzędziem pozostanie presja polityczna.
PiS zrobi wszystko, by nie doszło do powstania sejmowej komisji śledczej, a gdyby powstała, to do jej sparaliżowania. Ma do tego siły i środki i nie zawaha się z nich skorzystać.
Wniosek w sprawie powołania sejmowej komisji śledczej ds. Pegasusa opozycyjne kluby i koła mają złożyć jeszcze dzisiaj.
Rozmowa z senatorem KO Marcinem Bosackim, przewodniczącym senackiej komisji nadzwyczajnej ds. wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, o samowoli służb i metodach państwa PiS.
Jedna z izraelskich gazet donosi, że policja szpiegowała członków rządu, lokalnych polityków, aktywistów, dziennikarzy, a także rodzinę byłego premiera Beniamina Netanjahu i jego doradców. Pytanie brzmi, kto na ujawnieniu tych informacji straci, a kto zyska.
Rzecznik prasowy Najwyższej Izby Kontroli, witając zebranych na konferencji dziennikarzy, wspomniał o „możliwych atakach na NIK”. To dobrze oddaje stan wiedzy, jaki zaprezentowano.
Może dowiemy się więcej w poniedziałek na konferencji NIK. Ale już sam fakt, że w Polsce realny wydaje się scenariusz, że władza za pomocą służb specjalnych ingeruje w działania Najwyższej Izby Kontroli, pokazuje, w jak głębokim kryzysie państwa jesteśmy.
Z ustaleń zespołu badającego cyberbezpieczeństwo w Najwyższej Izbie Kontroli wynika, że urządzenia jej pracowników były atakowane ponad 6 tys. razy. Informację podał nieoficjalnie reporter Radia RMF FM.
Po zeznaniach Michała Kołodziejczaka co najmniej wątpliwe może być członkostwo, a tym bardziej kierowanie przez Pawła Kukiza sejmową komisją ds. wyjaśnienia Pegasusgate. A bez głosów Kukiz ’15 taka komisja nie ma szansy powstać.