Angielska piłka nożna fascynuje, irytuje, a ostatnio nawet przeraża kibiców na Wyspach. Skąd się bierze siła przyciągania futbolu, który od 40 lat jest jak Wielka Brytania po upadku Imperium: wciąż w poszukiwaniu odpowiedniej dla siebie roli?
Jakiż był ból kibiców Lecha Poznań, gdy sponsor ukochanego klubu, browar z miasta rodzinnego, producent piwa Lech, dał cztery razy więcej kasy drużynie Wisły z Krakowa! Z bólem kibice bojkotują sponsora. Wrócą do picia, gdy browar ukocha Lecha większą sumą.
Paweł Janas przypomina reprezentację, którą prowadzi. W publicznych występach do bólu nudny, pozbawiony wirtuozerii, prezentujący ubogi zestaw zagrań. Ale brak finezji nadrabia uporem i twardością. I ostatnio radzi sobie lepiej, niż można się było po nim spodziewać.
Zaczyna się seria spotkań, które zadecydują o awansach do przyszłorocznych finałów mistrzostw świata w Niemczech. Po dramatycznej przegranej Wisły Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów tylko narodowa reprezentacja broni jeszcze honoru polskiej piłki. Polska jest na czele eliminacyjnej grupy 6 i ma ogromne szanse, by znaleźć się wśród najlepszych drużyn świata. Po raz siódmy w historii i drugi z rzędu.
Ekstraklasa polskich naciągaczy to Piotr O. (ten od piłkarza Romario), Bogdan Gasiński (ten od Leppera) i Andrzej Pastwa (ten od śp. komen-danta Superczyńskiego). To jednostki wybitne, oszukują z artystycz-ną finezją. W jakimś sensie są do siebie podobni: bezczelni znawcy duszy ludzkiej.
Rodzina Dziurowiczów stanowi od lat duży problem piłkarskiego światka. Po pamiętnych wojnach ojca przyszedł czas na syna, który chce wreszcie przejść na stronę dobrych, czystych i sprawiedliwych. Nie chcą go tam jednak wpuścić.
Piotr Dziurowicz został świadkiem koronnym polskiej piłki nożnej
Kiedy cheerleaderki z Hasao pojawiły się na boisku warszawskiej Legii (w celu łagodzenia obyczajów), piłkarze początkowo nie zwrócili na nie uwagi. Bardziej docenili je kibice, którzy od czterech sezonów zamiast rozgrzewających się futbolistów oglądają seksownie ubrane licealistki z pomponami.
Publiczny obraz polskiego sędziego piłkarskiego nazywanego drukarzem, czarnym rozprowadzaczem lub czarnuchem, to obraz nędzy i rozpaczy. Kibice czarnego lżą, niekiedy mu przyłożą, postraszą anonimami, spuszczą mu powietrze z opon, porysują karoserię. A wszystko to z wściekłej bezsilności.