Konfederacja zmierza po 15 proc. w wyborach do Sejmu, choć nie może być pewna swojego sondażowego elektoratu. Trzecia Droga zatrzymała spadki, ale tuż nad progiem 8 proc.
Jeśli Platforma i reszta opozycji mają jeszcze coś w kampanijnym zanadrzu, musi być to naprawdę mocne uderzenie.
Upały dały się we znaki także opozycji. Temperaturę podnosi spór o kształt paktu senackiego, podjazdowe wojenki, wewnątrzpartyjne układanki i pogłoski o transferach. A to przecież ledwie zaprawa przed ewentualną powyborczą koalicją.
Sufity i podłogi nie istnieją, a bańki mają to do siebie, że niekiedy pękają. Mowa oczywiście o terminach stosowanych namiętnie do opisu sceny politycznej. Czy Platforma może zatem trwale przebić 30-procentowy pułap, a PiS swoje notowania utrzymać?
Gdy spojrzeć na różne warianty poparcia dla partii opozycyjnych, widać, jak dużą rolę mogą odegrać mniejsze ugrupowania. A jedna lista nie jest panaceum na problemy opozycji.
Matematyka wyborcza nadal faworyzuje ewentualną koalicję PiS-Konfederacja, która przy obecnych wynikach obu partii miałaby 239 miejsc w parlamencie.
Politologowie nie są zgodni co do metod przeliczania procentów poparcia dla partii na liczbę miejsc w Sejmie. A ma to kluczowe znaczenie dla właściwej oceny sytuacji przed wyborami, ustawiania kampanii, ewentualnych koalicji. W tej kwestii jest istotna kontrowersja, a różnice są na tyle duże, że zmieniają obraz politycznej konfrontacji.
Nie bez powodu przywódcy opozycji podczas marszu w Warszawie krzyczeli: „Obudź się, Polsko!” i „Zwyciężymy!”, bo właśnie tej wiary w zwycięstwo partiom demokratycznym brakowało najbardziej.
W jakim stanie na niespełna pięć miesięcy przed wyborami jest opozycja? Kto i z kim się dogadał, o co walczy i czym to się może skończyć?
Z jednej strony koalicja „trzeciej drogi” nie osiągnęła w badaniach nawet tymczasowych wzrostów. Z drugiej – w powyborczych układankach będzie niemożliwa do pominięcia.