Można było mieć nadzieję, że po pandemii powrót w dotychczasowe szkolne tryby będzie niemożliwy. W świetle zapowiedzi zmiana wydaje się pewna, tyle że pójdzie w zupełnie innym kierunku niż ten, o który marzycielom chodziło.
Tym skuteczniej można wychować tzw. nowego człowieka, im ma mniejszą świadomość historyczną. Polityka edukacyjna ministra Czarnka najwyraźniej do tego zmierza.
Przejmowanie szkół wyższych przez rządzącą prawicę i jej sympatyków staje się faktem.
Prace nie mogą zawierać treści drastycznych – głosi regulamin konkursu dla uczniów od dziesiątego roku życia. Wśród wyróżnionych jest plakat z kobietą, która mierzy z pistoletu we własny brzuch.
Minister edukacji i nauki otrzyma wkrótce prawo do jednoosobowego decydowania o wydawaniu pieniędzy na oświatę. Bez określonych zasad, konsultacji społecznych czy kontroli publicznej.
Jak PiS zechce, to co roku będzie dokładał belfrom dwie godziny do pensum. I co na to poradzicie? Minister Czarnek prowokuje ZNP do sprzeciwu, bo jest pewny bezsilności związkowców. Nie mają żadnego asa w rękawie.
Czy zapowiedzi dotyczące nauczania historii w szkołach, sformułowane w Polskim Ładzie, dziwią? W żadnym razie. Czy zostaną spełnione? Pewnie nie.
PiS odtwarza Akademię Zamojską. Będzie kształcić elity „przygotowane do podejmowania czynnych starań na rzecz ochrony, rozwoju i umocnienia kulturowego i cywilizacyjnego dziedzictwa Polski”.
Uczelnia w ramach odwiecznej misji katolickiej specjalizować się zamierza w prawach człowieka. Jak sądzę, ze szczególnym uwzględnieniem prawa do głoszenia, że homoseksualność jest chorobą, a aborcja zabójstwem z premedytacją.
Nie ma wątpliwości, że kwestia przedmiotowego wykorzystywania zwierząt przez człowieka i granic tego procederu staje się coraz bardziej paląca i kontrowersyjna.