Obchodzony 25 października Dzień Kundelka można potraktować jako symbol zmian – po latach fascynacji wilczurami, jamnikami czy seterami coraz łaskawszym okiem spoglądamy na poczciwe mieszańce. I coraz chętniej je adoptujemy.
W czasie pandemii znacząco osłabła hojność Polaków na rzecz zwierząt. Wiele organizacji ratujących psy, koty czy konie boryka się z problemami finansowymi, a pomoc rządowa w ramach kolejnych tarcz antycovidowych albo ich nie objęła, albo okazała się niewystarczająca.
To, że psy mają świetny węch, nie jest niczym nowym. Ale fakt, że potrafią wywęszyć koronawirusa, może zaskoczyć. I wzbudzić słuszny podziw.
Nie my udomowiliśmy psy. One zrobiły to same i dzięki temu, pod pewnymi względami, stały się bystrzejsze od szympansów.
Joanna Iracka o frustracjach i lękach, które trapią psy i koty, oraz o tym, jak można im pomóc.
Gdyby nie one, życie wielu osób byłoby trudniejsze, a nawet niemożliwe. Dosłownie.
Chiny nie mają dobrej prasy. Są liderami emisji gazów cieplarnianych, słyną z fatalnych warunków pracy, a teraz oskarża się je o pandemię. Uznanie psów za zwierzęta towarzyszące to niewątpliwie próba poprawy wizerunku.
W eksperymencie badawczym SARS-CoV-2 skutecznie zainfekował układ oddechowy kotów i przeniósł się na jednego niezakażonego osobnika. To jednak nie powód, by kociarze czuli się zaniepokojeni. Wyjaśniamy, dlaczego.
Policyjne psy ugotowały się na śmierć. Kto ponosi odpowiedzialność za to, co się wydarzyło? I czy całego dramatu nie należałoby uznać za znęcanie się nad zwierzętami?
Tysiące psów, kotów, saren i lisów giną na polskich drogach, setki tracą życie, wpadając na ogrodzenia. Lepiej dla nich, jeśli poniosą śmierć na miejscu. Gdy nie mają tego szczęścia, godzinami konają w męczarniach, bo żadne służby nie udzielają im pomocy.