Czym jest psychoterapia? Czy ma zastępować więzi przyjacielskie lub rytuały religijne? A może to tylko modny kaprys ludzi bogatych?
O sprawie Andrzeja S. w mediach przycichło, ale wśród psychoterapeutów trwa trzęsienie ziemi. Toczy się gra o przełamanie hegemonii środowiska, z którego S. się wywodzi, o ostrzejsze standardy i kryteria zawodu, wreszcie gra o rynek. Pozostaje mieć nadzieję, że w wyniku rozliczeń zyskają pacjenci, a nie tylko poszczególne psychoterapeutyczne szkoły i frakcje.
Sprawa znanego psychoterapeuty poruszyła środowisko. Podważyła zaufanie pacjentów. Bulwarowe gazety wydając wyrok jeszcze przed postawieniem jakichkolwiek zarzutów skutecznie podgrzały atmosferę psychozy i zagrożenia: dzisiaj już nikomu nie można wierzyć.
Jeszcze niedawno rodak zapytany: jak leci? – odpowiadał litanią niepowodzeń i krzywd. Teraz obowiązuje model przebojowego człowieka sukcesu. A kto się skarży, powinien iść do psychoterapeuty. Psychoterapia staje się modna, poszukiwana i niezwykle popłatna.
W potocznym rozumieniu psychoterapia to taka sobie pogawędka, która może nie zawsze pomaga, ale na pewno nie zaszkodzi. W fotelu – terapeuta z uspokajającym uśmiechem, na kanapie – trochę spięty pacjent. Tak naprawdę to wszystko nie jest takie proste. Psychoterapia prowadzona przez kogoś niekompetentnego może spowodować ogromne szkody dla zdrowia psychicznego człowieka.