Ciągłe zmiany zasad przewozu bagażu podręcznego, sadzanie osobno podróżujących razem, interpretowanie po swojemu zasad odszkodowań – tanie latanie ma swoją całkiem wysoką cenę.
Ryanair przeżywa bardzo gorące lato, a jego klienci nie wiedzą, czy polecą na upragnione wakacje. Na razie linia idzie na wojnę ze związkowcami, więc strajków będzie coraz więcej.
Ryanair z dumą nazywa się najtańszą linią Europy, ale ten model biznesowy ma swoje ciemne strony. Tylko czy klienci zapłacą więcej za bilety, jeśli linia zacznie lepiej traktować swoich pracowników?
W trakcie strajku linii lotniczych nie sposób uniknąć utrudnień, ale pasażerowie mają liczne prawa.
Ryanair w walce ze strajkującymi idzie na całość. Niepokorne bazy karze, zabierając samoloty, a nagradza grzecznych, czyli tych bez związków zawodowych. Pierwsza tego wątpliwego wyróżnienia dostąpiła Polska.
Kolejne związki zawodowe grożą strajkiem w przyszłym tygodniu, ale irlandzki przewoźnik ustępować nie zamierza. Liczy, że jego taktyka znowu okaże się skuteczna.
Najbliższe dni to próba sił między Ryanairem a związkami zawodowymi pilotów w całej Europie. Przegranymi tej wojny mogą być tysiące pasażerów podróżujących przed Bożym Narodzeniem.
Ryanair dotąd wyśmiewał się z kłopotów innych, a teraz sam ma problem w kokpicie.
Nawet 400 tys. pasażerów Ryanaira nie poleci w ciągu najbliższych sześciu tygodni zaplanowanymi rejsami.
Uruchomienie połączeń przesiadkowych może nie brzmieć jak wielka zmiana, ale dla Ryanaira to rewolucja.