Na Sri Lance trwa polowanie na islamskich radykałów, którzy wzięli odpowiedzialność za wielkanocne zamachy na kościoły i hotele.
Do niedzielnych zamachów terrorystycznych na Sri Lance przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
W wielkanocnych zamachach na Sri Lance zginęło co najmniej 290 osób, choć wciąż nie wiadomo, kto jest za nie odpowiedzialny.
Ktokolwiek stoi za atakami, sprawiają one wrażenie akcji skoordynowanej, którą przeprowadzili ludzie przygotowani do krwawego dzieła.
Terroryści zaatakowali w sześciu miejscach, a po kilku godzinach uderzyli jeszcze dwa razy.
Zakończyła się krwawa, 40-letnia wojna domowa z Tygrysami Tamilskimi w Sri Lance. Czy ta wyspa zamieniona w piekło wróci do pierwotnej rajskiej postaci?
Odkąd Maria, 37-letnia Tamilka z Jaffny, nauczyła się czytać tamilskie litery (a nauczyła się półtora roku temu, za namową szefa), codziennie sprawdza, co piszą w gazetach. Kiedy więc dowiaduje się z nich, że w centrum Kolombo, stolicy Sri Lanki, tamilska tygrysica wysadziła się w powietrze, oddycha z ulgą. Wraca z pracy do domu i oznajmia swojej matce: – Nie martw się, amma, wojna powinna wrócić.
Po dwudziestu jeden zabitych pozostały głównie buty. Niektóre ze stopami wewnątrz. Trudno ustalać tożsamość ofiar zamachu na podstawie obuwia; gdy chodzi o sprawcę tej masakry, policja winna mieć bardziej ułatwione zadanie. Udało się bowiem odnaleźć jego urwaną głowę. Głowa należała najpewniej do jednego z Czarnych Tygrysów, samobójczych wybrańców Velupillai’a Prabakharana, szefa Tygrysów Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu (LTTE).