Stanisław Lem mieszkał w domu z ogrodem, w spokojnej, willowej dzielnicy Krakowa. Od progu gości witały psy, dom pachniał świeżym ciastem, kawą, rodzinnym życiem. Kiedy pisał, zaczynał pracę o piątej rano.
Film „Solaris” Stevena Soderbergha jest drugą, po inscenizacji Andrieja Tarkowskiego z 1972 r., próbą przeniesienia na ekran powieści Stanisława Lema, która zrobiła międzynarodową karierę. Obydwie te ekranizacje wpisują się do oryginalnego trendu science fiction, który można określić jako wprowadzenie metafizyki do owego gatunku.
Kiedy zaczynałem karierę, walczyłem o to, by w ogóle zagrać w filmie. Cokolwiek. Mój ojciec, kiedy dowiedział się, że zamierzam być aktorem, strasznie się zdenerwował – opowiada jeden z najsłynniejszych aktorów na świecie.
Z powieści Lema w filmie Soderbergha została głównie historia tragicznego romansu astronauty Krisa Kelvina.
Ze Stanisławem Lemem rozmawia Katarzyna Janowska
Stanisław Lem zajmuje się w swej nowej książce „Okamgnienie” tym, co i dla przeciętnego czytelnika zrobiło się ostatnio bliskie: komentuje sukcesy i porażki ekip pracujących nad klonowaniem, sporządzaniem mapy ludzkiego genomu, sztuczną inteligencją i innymi sensacjami, które od pewnego czasu wypełniają już nie tylko łamy fachowych czasopism, ale wprost prasy codziennej.