Mieszkańcy na fejsbukowym profilu Otwocka nie zostawili na prezydencie suchej nitki. Bezlitośnie obśmiali propagandową szopkę: węgiel w Otwocku witali sam premier Morawiecki i minister Sasin.
Prezes PiS przyznaje, że sprawy toksyczności węgla brunatnego wnikliwie nie badał. Ale skoro Bełchatów skazany na sąsiedztwo z ogromną kopalnią i elektrownią sobie radzi i „jakoś tam ludzie żyją”, to i reszta Polaków jakoś przetrzyma.
Niewykluczone, że z uwagi na rozmiary obecnego kryzysu konieczna będzie dodatkowa wielka i kosztowna kampania dająca odpór kłamliwym twierdzeniom opozycji, że rząd PiS w ogóle za coś odpowiada.
Mateusz Morawiecki myli się, mówiąc, że w obliczu wojny polityka energetyczno-klimatyczna stała się nieaktualna. Ona zyskała na aktualności. A my zamiast inwestować w efektywność energetyczną czy termomodernizację, już przepalamy miliardy pod hasłem, że jest wojna.
Wiele państw przesuwa się dziś ku autorytaryzmowi, choć ich odległość od demokratycznego standardu bywa różna i zmienna. Myślę, że Polska jest na tej skali gdzieś w jednej trzeciej drogi, może 4 na 10.
Pożegnanie z węglem kamiennym to niekoniecznie pożegnanie z kopalniami. One wciąż mogą nam dostarczać mnóstwa energii – tyle że już stuprocentowo czystej.
Jeśli węgla brakuje, to nawet gdyby samorządy z miejsca wyczarowały doskonały system zakupu, transportu i rozdzielania opału, surowca od tego nie przybędzie.
Rządowi analitycy potwierdzają, że po wprowadzeniu autoreglamentacji węgla, którego obecnie nie ma, nie będzie o wiele mniej, niż nie byłoby go, gdyby każdy kupował bez ograniczeń.
Premier szykuje na samorządy dwie pułapki. Jedną jest zorganizowanie systemu dystrybucji towaru, którego zdobycie graniczy z cudem, drugą – sfinansowanie całej operacji.
Wielkiego polskiego problemu w trwającym już sezonie grzewczym, kiedy sorty zmieniają się w niesorty i odwrotnie, nie rozwiążą nawet nasłani do miast rządowi komisarze. Jak czegoś nie ma, to nie ma. Z niczego nie ma nic – jak mówią na Śląsku. A węgla nie ma i nie będzie go coraz bardziej.