Konwencja w Turowie? PiS sprawdzi, czy węgiel to wystarczające paliwo wyborcze
Konwencja w Turowie? PiS sprawdzi, czy węgiel to wciąż dobre paliwo wyborcze
Można odnieść wrażenie, że od pewnego czasu w PiS zaczął działać generator chaosu. Jedno dziwne i niezrozumiałe wydarzenie jest przykrywane przez inne, jeszcze dziwniejsze. Lex Tusk przyjmowane z hukiem, a potem jeszcze szybciej zmieniane, a w końcu odkładane na półkę. Jarosław Kaczyński wchodzący do rządu, z którego dopiero co wyszedł – to tylko niektóre z tych tajemniczych zdarzeń. Pojawiły się dla nich dziesiątki wytłumaczeń, które w rzeczywistości niczego nie tłumaczą. Mnie jednak zaintrygowała inna zagadkowa sprawa: nagłe przeniesienie sobotniej konwencji PiS z Łodzi do Turowa/Bogatyni. „Prawo i Sprawiedliwość zawsze jest blisko ludzkich spraw i blisko problemów Polaków. Dlatego odpowiadając na zaproszenie mieszkańców Dolnego Śląska, sztab postanowił o zmianie formuły i miejsca naszego sobotniego wydarzenia” – wyjaśnił na Twitterze Joachim Brudziński, nowy szef sztabu wyborczego PiS (kolejne dziwne zdarzenie).
Czytaj także: Odkrywka wyborcza. Sąd wydał wyrok, Morawiecki i Sasin przyjechali natychmiast
Wyjaśnienie, że mieszkańcy Dolnego Śląska zaprosili polityków partii i rządu do odwiedzin, a ci tak się wzruszyli, że machnęli ręką na przygotowaną już (i częściowo opłaconą) konwencję w Łodzi i zdecydowali się pojechać do Worka Turoszowskiego, brzmi dość groteskowo. Niektórzy tłumaczą to tym, że na Dolny Śląsk wybiera się Donald Tusk, więc PiS chce przykryć tam jego obecność własną obecnością. Mało prawdopodobne.
PiS testuje przekaz do wyborców
Mam inne podejrzenie.