Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Konwencja w Turowie? PiS sprawdzi, czy węgiel to wystarczające paliwo wyborcze

Konwencja w Turowie? PiS sprawdzi, czy węgiel to wciąż dobre paliwo wyborcze

Worek Turoszowski, PGE Elektrownia Turów, Bogatynia Worek Turoszowski, PGE Elektrownia Turów, Bogatynia Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl
Kaczyński zagra na antyniemieckich i antyunijnych fobiach, przedstawiając Turów jako nasze energetyczne Westerplatte wrzynające się wąskim paskiem kopalni w niechętne nam Niemcy i Czechy. Będzie chciał pozyskać głosy górników i energetyków, ale przede wszystkim – zneutralizować Suwerenną Polskę.

Można odnieść wrażenie, że od pewnego czasu w PiS zaczął działać generator chaosu. Jedno dziwne i niezrozumiałe wydarzenie jest przykrywane przez inne, jeszcze dziwniejsze. Lex Tusk przyjmowane z hukiem, a potem jeszcze szybciej zmieniane, a w końcu odkładane na półkę. Jarosław Kaczyński wchodzący do rządu, z którego dopiero co wyszedł – to tylko niektóre z tych tajemniczych zdarzeń. Pojawiły się dla nich dziesiątki wytłumaczeń, które w rzeczywistości niczego nie tłumaczą. Mnie jednak zaintrygowała inna zagadkowa sprawa: nagłe przeniesienie sobotniej konwencji PiS z Łodzi do Turowa/Bogatyni. „Prawo i Sprawiedliwość zawsze jest blisko ludzkich spraw i blisko problemów Polaków. Dlatego odpowiadając na zaproszenie mieszkańców Dolnego Śląska, sztab postanowił o zmianie formuły i miejsca naszego sobotniego wydarzenia” – wyjaśnił na Twitterze Joachim Brudziński, nowy szef sztabu wyborczego PiS (kolejne dziwne zdarzenie).

Czytaj także: Odkrywka wyborcza. Sąd wydał wyrok, Morawiecki i Sasin przyjechali natychmiast

Wyjaśnienie, że mieszkańcy Dolnego Śląska zaprosili polityków partii i rządu do odwiedzin, a ci tak się wzruszyli, że machnęli ręką na przygotowaną już (i częściowo opłaconą) konwencję w Łodzi i zdecydowali się pojechać do Worka Turoszowskiego, brzmi dość groteskowo. Niektórzy tłumaczą to tym, że na Dolny Śląsk wybiera się Donald Tusk, więc PiS chce przykryć tam jego obecność własną obecnością. Mało prawdopodobne.

PiS testuje przekaz do wyborców

Mam inne podejrzenie.

Reklama