Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Co major (rezerwy) ABW robi na czele Polskiej Grupy Górniczej

Hałdy węgla na Górnym Śląsku Hałdy węgla na Górnym Śląsku Filip Radwański / Forum
Jak mówi ekspert: takiego bałaganu, z jakim mamy do czynienia od prawie dekady, nie mieliśmy w Polsce nigdy. Zobaczmy, z czym musi się zmierzyć były agent rzucony na węgiel.

Wojna jest zbyt poważną rzeczą, aby powierzać ją wojskowym! – zauważył swego czasu Georges Clemenceau (1841–1929), pisarz, polityk, premier Francji. Przenosząc tę mądrość na czarny grunt górnictwa, można powiedzieć, że to ciągle zbyt poważna branża, żeby oddawać ją w ręce górników. I tak na czele Polskiej Grupy Górniczej, największej firmy węglowej w Europie, 18 marca stanął Leszek Pietraszek, były funkcjonariusz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z wykształcenia politolog. Przed odejściem w 2016 r. ze służby, już pod rządami PiS, był szefem delegatury ABW w Katowicach i Opolu. Pozostaje majorem rezerwy.

„Nie znamy go, ale pewnie on nas zna, rynek węgla również!” – skomentował Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, ekspert górniczy.

Czytaj też: KGHM. Kolos na glinianych nogach. Tu się bogacą ludzie PiS

Kolesiostwo nie wchodzi w grę

W ABW, a wcześniej w UOP, mjr Pietraszek jako szeregowy agent zajmował się przestępczością gospodarczą, bezpieczeństwem biznesu i infrastruktury krytycznej – wojna w Ukrainie definiuje ją jako systemy, obiekty i instalacje konieczne do minimalnego funkcjonowania państwa. Nie znam majora, bo nie powinno się znać funkcjonariuszy służb specjalnych, ale znam górnictwo i jego przestępcze, przeważnie korupcyjne powikłania. Jeżeli był na pierwszej linii tego frontu, to górnictwo musiał poznać od podszewki. I przez lata miał się czym zajmować.

Po odejściu z ABW otarł się jeszcze o górnictwo, zasiadając w radzie nadzorczej spółki Haldex, zajmującej się m.in. odzyskiwaniem węgla z hałd i materiału (kamienia) pochodzącego z bieżącego wydobycia.

Czy ten specyficzny wgląd w sferę górnictwa może pomóc w kierowaniu PGG, czyli siedmioma kopalniami zatrudniającymi 36 tys. osób, które w tym roku mają wydobyć 20 mln ton węgla? I w sprostaniu finansowym oczekiwaniom z państwowej kasy w wysokości 5,5 mld zł, bo bez kolejnego zastrzyku grupa nie ma prawa istnieć? To banał, ale wszystko zależeć będzie od współpracowników, których dobierze sobie były agent, i od relacji z Marzeną Czarnecką, ministrą przemysłu, która nadzoruje górnictwo. Choć prezesa PGG namaścił Borys Budka, minister aktywów państwowych.

Może w sprawie mjr. Pietraszka udało im się po prostu dogadać. Póki co wśród górniczych przymiotów nowego prezesa wymienia się fakt, że jest człowiekiem z zewnątrz i nie ma oczywistych związków z węglowymi układami, z górniczym menedżmentem, a przede wszystkim nie jest „we władzy” potężnych związków zawodowych rządzących górnictwem. Więc kolesiostwo nie wchodzi w grę, przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Eksperyment z nie-górnikiem na czele wielkiej węglowej firmy nie jest nowy. W 1990 r. na gruzach resortu górnictwa wyrosła Wspólnota Węgla Kamiennego, z której „wyszła” Państwowa Agencja Węgla Kamiennego, która z kolei przepoczwarzyła się w Państwową Agencję Restrukturyzacji Górnictwa. A ta w 2002 r. została Kompanią Węglową. Na jej czele stanął Jarosław Klima, jeden z dyrektorów Górnośląskiego Banku Gospodarczego, wcześniej działacz młodzieżowy.

To miała być w zarządzaniu górnictwem nowa jakość. Tym bardziej że za sprawy finansowe miała odpowiadać wiceprezes Henryka Pieronkiewicz, była prezes PKO BP.

Czytaj też: Awarie, zaręczyny i ofiary. Jak Bogdanka wpadła w sidła PiS

Agent rzucony na węgiel

Z rządów bankowców niewiele wyszło. Zresztą inni – górnicy, prawnicy, ekonomiści, nawet absolwent akademii rolniczej – też niewiele wskórali. W czasie 13 lat istnienia KW miała 11 prezesów. Większość poległa w konfrontacji z węglową rzeczywistością i z bardzo silnymi i licznymi w tej branży związkami zawodowymi.

W 2016 r. KW przekształcono w Polską Grupę Górniczą. Prezesem został Tomasz Rogala, prawnik. W ostatnich miesiącach tego roku jednym z najważniejszych jego zadań było przygotowanie i przekazanie części gmachu PGG nowemu Ministerstwu Przemysłu.

Jeśli największą zaletą Pietraszka jest fakt, że jest osobą z zewnątrz, to zobaczmy, z czym musi się zmierzyć były agent rzucony na węgiel. Otóż na przykopalnianych składach leży 2 mln ton węgla. Prawdopodobnie trzeba będzie podjąć decyzję o ograniczeniu wydobycia, bo urobku nie ma już gdzie sypać. Państwowa energetyka nie chce odbierać węgla od państwowych kopalń, choć jest zakontraktowany, bo w kraju jest od cholery tańszego węgla z importu. Szacuje się (według różnych źródeł), że na składach i w portach leży od 16 do 20 mln ton węgla sprowadzonego zza oceanów w latach 2022–23.

Kiedy w roku agresji Rosji na Ukrainę wprowadziliśmy embargo na wschodni surowiec (wtedy kupiliśmy 20 mln ton), zachodziły obawy, że węgla może zabraknąć. Stąd niekontrolowany import (17 mln ton w ubiegłym roku), przeważnie z Kolumbii, RPA, USA, Australii, Indonezji i Mozambiku. Te 20 mln ton czarnego kruszcu zalegającego na zwałach powinno nam wszystkim dać do myślenia, bo to wielkość zbliżona do planowanego wydobycia w kopalniach PGG na cały bieżący rok!

W tej sytuacji minister Czarnecka i prezes Pietraszek powinni stanąć na głowie, żeby import węgla zablokować. Wyliczono, że sprowadzając taką ilość węgla, utrzymujemy ponad 30 tys. miejsc pracy w zagranicznych kopalniach.

Zakaz importu nie będzie łatwy, nie będzie też bezbolesny.

Czytaj też: Jak PiS chciał odwołać marszałka ze Śląska

Takiego bałaganu nie mieliśmy nigdy

Janusz Steinhoff, doskonały ekspert od węgla, były wicepremier i minister gospodarki, powiedział na Money.pl, że Polska tonie w węglu. Często gorszej jakości niż nasz, za to sporo tańszym. Koszt importowanej tony węgla to 120 euro. Koszt wydobycia w naszych kopalniach to... 215 euro. Z czym do gości...

W 2023 r wydobycie węgla spadło o ok. 5 mln ton – najwięcej w PGG. Za to zarobki górników wzrosły średnio z 11 do 13 tys. zł brutto miesięcznie. Udział płac w cenie polskiego węgla sięga 60 proc.! Wydajność w kopalniach PGG to 504 tony – do 744 ton rocznie na pracownika. W minionym roku to średnio nieco ponad 600 ton. Tymczasem w kopalniach głębiowych USA wydajność jest 10-krotnie wyższa, a w kopalniach odkrywkowych nawet 50-krotnie większa od naszej.

Janusz Steinhoff, który górnictwem zajmuje się już od kilkudziesięciu lat, mówi: „Takiego bałaganu, z jakim mamy do czynienia od prawie dekady, nie mieliśmy w Polsce nigdy!”.

Nie jest to pocieszający prognostyk dla nowego szefa PGG i samych górników. Niestety, również dla nas. Według ubiegłorocznych badań zleconych przez Polską Izbę Gospodarczą Sprzedawców Węgla 28 proc. Polaków do ogrzewania domów, mieszkań i gotowania używa właśnie węgla. To wprawdzie 4 proc. mniej niż w poprzednim sezonie grzewczym, ale wynik wciąż olbrzymi – najwyższy w Europie.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną