Każdy słyszał straszne historie o amebie i innych tropikalnych chorobach. Choć w obiegowych opiniach bywa sporo przesady, a turyści chorują raczej rzadko, jednak wybierając się do egzotycznych krajów nie lekceważmy ryzyka.
Przykre i pełne goryczy jest życie wypełnione chorobą i cierpieniem. Ale jeszcze gorzej jest być chorym, a jednocześnie mieć świadomość całkowitej bezradności, opuszczenia i niemocy. Taka jest właśnie sytuacja wielu Polaków. System opieki zdrowotnej stał się u nas przedmiotem manipulacji i targów politycznych, kiedy to doraźne zyski, układy, interesy finansowe i polityczne nabierają większego znaczenia niż dobro pacjenta. Zdrowie jest zbyt cennym dobrem, by powierzać go jedynie politykom lub lekarzom. Czy jesteśmy jednak jako społeczeństwo wystarczająco przygotowani do tego, by poważnie rozmawiać o tym, co się komu należy, kto ma za kogo płacić, jak zorganizować sprawiedliwy i moralny system opieki zdrowotnej?
Cały rok zabrało Ministerstwu Zdrowia przygotowanie rozporządzenia o specjalizacjach lekarskich. W atmosferze wzajemnych waśni między różnymi towarzystwami naukowymi stworzono listę 32 podstawowych i 31 szczegółowych dziedzin medycyny, w których lekarze będą mogli się szkolić. Ten podział szybko stał się zarzewiem konfliktów i źródłem obaw, czy spełni oczekiwania pacjentów.
Co trzeci Polak cierpi na zaburzenia słuchu. Problemy zaczynają się już od najmłodszych lat – kłopoty ze słuchem notuje się u co piątego dziecka. Potwierdzono to na prawie pięciotysięcznej grupie z 62 ośrodków wylosowanych z całego kraju. W innych badaniach przeprowadzonych na tysiącu uczniów dwóch warszawskich liceów zaobserwowano przemijające szumy uszne u blisko połowy badanych. – W wieku 30 lat będą mieli słuch dzisiejszych sześćdziesięciolatków – twierdzi prof. Henryk Skarżyński, szef Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu. Ale jest również dobra wiadomość: w Polsce rusza unikatowy w skali świata projekt telemedyczny – powszechny program diagnostyki i leczenia wad słuchu wykorzystujący multimedia i Internet.
Zanim kosmos otworzy się dla turystów, warto dokładnie wiedzieć, co nas czeka w przestworzach. Sporo informacji na ten temat można było uzyskać na wielkiej konferencji poświęconej badaniom kosmosu zorganizowanej przez COSPAR (Commitee On Space Research), która odbyła się niedawno w Warszawie. Półtora tysiąca naukowców dzieliło się obserwacjami na temat budowy wszechświata i analizowało wpływ kosmosu na organizmy Ziemian.
Rozmowa ze Stefanem Ballem, immunotoksykologiem, profesorem Uniwersytetu Québec w Kanadzie
Widz, który przychodzi na baletowe przedstawienie, nie chce patrzeć na zwyczajną kobietę. Chce zobaczyć postać z bajki, która nie chodzi, tylko płynie w powietrzu. Długonogą, nieprawdopodobnie chudą i patologicznie wyprostowaną zjawę bez biustu, brzucha i pupy. Najgoręcej oklaskuje tancerki o figurach, za którymi nie obejrzałby się na ulicy. Aby zostać dobrą tancerką, trzeba systematycznie lekceważyć potrzeby ciała, prawa fizyki i biologii. A to słono kosztuje.
Nie ma już odwrotu. W tym przypadku na własne oczy powinno się odczuć także i na własnej skórze. Za chwilę, prawie na golasa, wejdziemy do tzw. kriokomory, gdzie temperatura może sięgać minus 160 stopni Celsjusza. W takim mrozie w ciągu kilku minut mięso zamienia się w kamień. A człowiek? Człowiek to przetrzyma. Podobno. I to - podobno - z dobrym dla siebie skutkiem.
Kilkadziesiąt tysięcy wniosków na leczenie sanatoryjne, wydanych w ubiegłym roku, straciło ważność. Kto nie zdążył do 31 marca wyjechać do sanatorium, musi od początku ubiegać się o skierowanie. Od 1 kwietnia kasy chorych rozdzielają miejsca w uzdrowiskach i kwalifikują do nich kuracjuszy. Nowe przepisy mają uszczelnić system, ale dyrektorzy uzdrowisk obawiają się, że prędzej doprowadzą je do bankructwa.