Historia

Para dla biskupa

Czy SB wpłynęła na wybór następcy kard. Wyszyńskiego

Kardynał Wyszyński i (pierwszy z lewej) ks. Józef Glemp podczas mszy na Skałce w Krakowie, maj 1975 r. Kardynał Wyszyński i (pierwszy z lewej) ks. Józef Glemp podczas mszy na Skałce w Krakowie, maj 1975 r. Wojtek Łaski / East News
Twierdzenie, że sprawa następcy prymasa Stefana Wyszyńskiego spędzała sen z powiek władzom PRL, byłoby przesadą. Niemniej kwestii tej poświęcały one (a zwłaszcza Służba Bezpieczeństwa) wiele uwagi.
Arcybiskup Jerzy Stroba zaliczany był do grona ewentualnych następców prymasa Wyszyńskiego. Na fot. 1981 r. - obchody poznańskiego Czerwca 1956 r.Włodzimierz Wasyluk/Reporter Arcybiskup Jerzy Stroba zaliczany był do grona ewentualnych następców prymasa Wyszyńskiego. Na fot. 1981 r. - obchody poznańskiego Czerwca 1956 r.

Karol Wojtyła, Franciszek Macharski, Henryk Gulbinowicz, Bronisław Dąbrowski, Jerzy Stroba, Kazimierz Majdański, a może Józef Glemp – zastanawiali się od 1976 r. funkcjonariusze SB, typując następcę, coraz bardziej schorowanego, prymasa Stefana Wyszyńskiego. Co więcej – prowadzili intensywne działania operacyjne, aby zastąpił go hierarcha przychylny komunistycznym władzom. Z jakim skutkiem?

W sierpniu 1976 r. prymas Stefan Wyszyński osiągnął wiek emerytalny. Zgodnie z Kodeksem Prawa Kanonicznego złożył na ręce papieża Pawła VI dymisję z zajmowanego stanowiska. Ten jej nie przyjął i przedłużył mu czas trwania posługi o kolejne dwa lata. Od tej pory problem sukcesji po Wyszyńskim stał się jednym z głównych pól zainteresowań tajnej policji politycznej w Polsce.

Nieco wcześniej, na początku 1976 r., w MSW wskazywano na szybką potrzebę opracowania planów działań w celu dyskredytacji biskupów „znanych z reakcyjnej linii politycznej”. Było to zadanie pionu IV („kościelnego”). Prowadził on działania w celu utrącenia kandydatów na następcę prymasa Wyszyńskiego uważanych za nielojalnych wobec władz – początkowo kard. Wojtyłę, biskupów Strobę, Tokarczuka, Ablewicza czy Dąbrowskiego. W następnych miesiącach sytuacja była niezwykle dynamiczna, a punktem zwrotnym stał się wybór kard. Wojtyły na papieża w październiku 1978 r.

W 1977 r. kard. Wyszyński poważnie zaniemógł – konieczna była operacja, okazało się, że ma nowotwór. Dzięki swym informatorom szczegółową wiedzą na ten temat dysponowała SB, która w związku z zaistniałą sytuacją wzmogła działania. Departament IV MSW forsował ideę rozdziału funkcji prymasa i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, co miało stwarzać władzom szansę na prowadzenie wśród hierarchów różnych rozgrywek. Planowano też pogłębianie konfliktów wśród nich poprzez wykorzystywanie niesnasek czy osobistych ambicji. Z jednej strony starano się pozyskiwać lub neutralizować biskupów, a z drugiej kompromitować tych, których uznano za nieprzejednanych wrogów socjalizmu. W związku z tym wytypowano nawet pary biskupów, którzy mieli być objęci działaniami dezintegracyjnymi w celu ich skonfliktowania lub też pogłębienia istniejących już między nimi konfliktów, np.: Stroba – Wojtyła, Hubert Bednorz – Wojtyła, Józef Drzyzga – Tokarczuk, Tokarczuk – Ablewicz, Ablewicz – Wojtyła, Stroba – Wilhelm Pluta, Henryk Gulbinowicz – Alfons Nossol, Dąbrowski – Wojtyła czy Dąbrowski – Tokarczuk.

Dane na temat ewentualnego następcy prymasa Wyszyńskiego zbierano zarówno w kraju, jak i poza nim. Jak się później okazało, to właśnie informatorzy Departamentu I MSW, czyli wywiadu, okazali się najlepiej w tej kwestii zorientowani, najtrafniej wytypowali następcę. Do czasu wyboru kard. Karola Wojtyły na papieża wywiad nie miał wątpliwości, że to on będzie po Wyszyńskim pełnić funkcję prymasa i przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. W tym kontekście padało też nazwisko bp. Bronisława Dąbrowskiego, ale nie cieszył się on wielką sympatią w Watykanie ze względu na zbyt uległe stanowisko wobec władz PRL.

W maju 1979 r., gdy stan zdrowia kard. Wyszyńskiego znów się pogorszył, nasiliły się spekulacje wśród duchowieństwa, co skrzętnie odnotował wywiad. Choć nazwisko bp. Dąbrowskiego nadal pozostawało na czele listy ewentualnych sukcesorów, pojawiały się też kolejne kandydatury. Do faworytów zaczęto zaliczać kard. Franciszka Macharskiego, choć on sam głośno mówił, że ze względu na więzi towarzyskie łączące go z papieżem takiej godności nie przyjąłby, gdyż spowodowałoby to oskarżenia Jana Pawła II o stronniczość. Kolejnym pretendentem miał być bp poznański Jerzy Stroba, uznawany za jednego z najbardziej zaufanych współpracowników prymasa. Jednak – według wywiadu – był niezbyt dobrze odbierany przez papieża i dlatego pod koniec 1980 r. miał odpaść z tego swoistego konkursu.

Giełda nazwisk

W czerwcu 1979 r. na giełdzie nazwisk pojawił się bp Józef Glemp, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Wyszyńskiego, ówczesny sekretarz i kapelan prymasa, ordynariusz warmiński. Zrazu wymieniany wśród innych (Rubin, Dąbrowski, Tokarczuk), z czasem coraz częściej pojawiający się w meldunkach wywiadu jako główny kandydat do schedy po Wyszyńskim.

W sierpniu 1979 r. ppłk Adam Pietruszka, naczelnik Wydziału I Departamentu IV MSW, opracował „Kierunkowy plan działań polityczno-operacyjnych na wypadek odejścia kard. Wyszyńskiego z kierowniczych stanowisk w Kościele rzymsko-katolickim w Polsce”. Jak z niego wynikało, aparat bezpieczeństwa miał w tym czasie forsować dwie kandydatury – bp. Bronisława Dąbrowskiego i abp. Jerzego Stroby.

Skąd taki dysonans pomiędzy dwoma pionami SB, np. w ocenie szans bp. Stroby? Wynikało to z faktu, że informacje zebrane przez SB o kandydatach i ich postrzeganiu w Watykanie i kraju bywały niekiedy całkowicie rozbieżne, co powodowało z kolei diametralnie odmienną ocenę tej samej osoby i jej szans.

Niespełna dwa lata później, w kwietniu 1981 r., w Departamencie IV MSW opracowano „plan działań polityczno-operacyjnych na wypadek odejścia kard. Wyszyńskiego z kierowniczych stanowisk w Kościele rzymskokatolickim w Polsce”. Prymas już wówczas czuł się bardzo źle, a napływające do SB donosy o stanie jego zdrowia brzmią dziś wstrząsająco. Nic dziwnego zatem, że Służba Bezpieczeństwa zamierzała podjąć działania w celu „zabezpieczenia optymalnych rozwiązań strukturalno-personalnych gwarantujących realizację polityki wyznaniowej państwa”. Na liście następców prymasa pojawiły się nowe kandydatury, m.in. ordynariusza diecezji szczecińsko-kamieńskiej bp. Kazimierza Majdańskiego, biskupów Alfonsa Nossola z Opola, Bolesława Pylaka z Lublina, Zbigniewa Kraszewskiego, wikariusza generalnego z Warszawy, i Jerzego Ablewicza z Tarnowa.

Lojalizacja postaw duchowieństwa

W gronie pretendentów wymieniano też bp. Ignacego Tokarczuka z diecezji przemyskiej. Jednak w ocenie MSW nie był on „lubiany przez większość biskupów”, co osłabiało jego szanse. Zamiarem SB było „maksymalne zdezintegrowanie siły i spoistości Kościoła, autorytetu władzy i dyscypliny wewnątrzkościelnej”, dalsza „lojalizacja postaw obywatelskich duchowieństwa wobec Państwa” oraz przeciwdziałanie wpływom „prawicy kościelnej” na linię polityczną Kościoła i postawy duchowieństwa. Oddziaływanie operacyjne i polityczne na papieża Jana Pawła II i Watykan oraz na czołowych polskich hierarchów miało dokonywać się poprzez kontakty z nimi oficerów Departamentu IV i jego terenowych odpowiedników, agenturę oraz lojalnie ustosunkowanych do władz hierarchów (wykorzystywano również czasopisma redagowane pod kontrolą SB, np. „Ancorę” czy „Nową Drogę”).

Wykaz agentury wykorzystywanej do tego celu robi wrażenie. I tak na papieża mieli wpływać tajni współpracownicy i kontakty operacyjne prowadzeni przez szefostwo Departamentu IV MSW o pseudonimach: Profesor, Apollo, Stolarski, Jackowski i Józef, przez poszczególne wydziały tegoż departamentu: Zbyszek, Bonus, Hełmoński, Teodor, Pireus, Jankowski, Kapelan, Jarosławski, Anatol, Inocenty i Paweł, Wojciech, Feliks, Luca oraz P. A także agenci Wydziałów IV KW MO: Szejk (Gdańsk), Spokojny (Kalisz), Józef (Kraków), Czesław (Nowy Sącz), Reno (Słupsk) i zastępcy komendanta wojewódzkiego MO w Poznaniu – Andrzej. W innym wykazie znaleźli się również: Łopian, Franek, Morski, Bławat, Pisarz, Henryk, Gac, Ali, Alto, Giowanni, Ugo i Mariusz (Departament IV MSW), Przybysz i Ares (KW MO Kraków), Jolanta (Nowy Sącz), Stanisław (Lublin) oraz Wiedeńczyk (Katowice).

Wytypowano też agentów, którzy mieli wpływać na kard. Władysława Rubina, bp. Tokarczuka, bp. Dąbrowskiego, grupę „biskupów pozytywnych” (Kraszewski, Gulbinowicz, Bednorz, Stroba), odpowiedzialnych za „przekazywanie opinii do Watykanu”, „inspirowanie dyskusji […] na temat kandydatów do stanowisk kierowniczych i sytuacji w Episkopacie”, „wzmacnianie tendencji do przywrócenia unii gnieźnieńsko-poznańskiej”, „problemy zakonne” oraz „inspirowanie prasy zagranicznej”. Z kolei do realizacji zadań specjalnych zamierzano wykorzystać 65 agentów, a także biskupów, z „którymi prowadzony jest dialog polityczno-operacyjny”.

Celem SB było nakłonienie hierarchów kościelnych do „rozłożenia na kilka osób, skupionej władzy centralnej w Kościele [polskim]”. Zamierzano „wszelkimi dostępnymi możliwościami” dążyć do obsadzenia stanowisk kierowniczych „ludźmi, których postawy dają gwarancję lojalności wobec władz PRL”, a także – to novum, związane z powstaniem legalnie działającego NSZZ Solidarność i jego niemalże nieustannymi sporami z władzami – „zabezpieczać korzystne rozwiązanie napięć społecznych” i sprzyjać rozwojowi stosunków państwo–Kościół.

Do grona hierarchów najbardziej spełniających te kryteria zaliczono Macharskiego, Dąbrowskiego i Majdańskiego. W ich przypadku planowano inspirowanie za pomocą agentury „we wpływowych kręgach kościelnych w kraju i Watykanie” opinii, że są oni „najbardziej oddanymi sprawie Kościoła”, wykazują „zdolności organizatorskie” na zajmowanym stanowisku, cieszą się autorytetem u księży, posiadają względy i zaufanie u papieża. Miano też „drogą operacyjną” oddziaływać na nich „w kierunku wyzwalania ugruntowywania ambicji do wyższych godności i stanowisk”.

Postulaty strony państwowej

Wśród osób, wobec których miały być prowadzone działania w celu uniemożliwienia im objęcia tych stanowisk, wymieniano z kolei: abp. Gulbinowicza, bp. Tokarczuka i bp. Glempa. W przypadku tego pierwszego zamierzano „w pełni podtrzymać zasadę odsunięcia go od rządów diecezją, co winno stanowić nadal pierwszoplanowy element postulatów strony państwowej”. Z kolei wobec bp. Tokarczuka, jak stwierdzano, „można operować stroną moralną i brakiem zdolności organizatorskich w rządach diecezją, niepopularnością w środowiskach duchowieństwa dołowego”.

W przypadku zaś bp. Glempa planowano „prowadzić działania wskazujące, że będzie on jedynie nieudolnym naśladowcą stylu rządzenia sprawowanego dotychczas przez kard. Wyszyńskiego”. Miano też podkreślać brak dostatecznego doświadczenia w pełnieniu rządów, o czym miały świadczyć „jego zatargi z ewangelikami [na terenie diecezji warmińskiej], które spowodowały szkodliwe dla Kościoła rzymskokatolickiego reperkusje na arenie międzynarodowej”. Opinie bezpieki zajmującej się walką z Kościołem rozmijały się z ocenami kierownictwa partyjnego, które, jak się okaże, będzie w miarę zadowolone z wyboru bp. Glempa na urząd prymasa.

Za osoby do „rozgrywek taktyczno-politycznych” uznano: abp. Strobę oraz biskupów Nossola, Pylaka, Kraszewskiego i Ablewicza. Z tej grupy za bardziej odpowiednich do przyjęcia z „punktu interesów państwowych” uznano Kraszewskiego i Nossola.

Realizacji powyższych celów służyć miały: 1) zintensyfikowanie dialogów polityczno-operacyjnych z biskupami pretendującymi do objęcia godności i stanowisk po kard. Wyszyńskim; 2) rozmowy osobiste tajnych współpracowników w Watykanie; 3) dialogi polityczno-operacyjne z innymi biskupami (sondowanie opinii co do kandydatów i sugerowanie osób korzystnych z punktu widzenia władz, wskazywanie potrzeby zmian strukturalnych we władzach polskiego Kościoła); 4) memoriały i opracowania składane w Watykanie przez TW; 5) zagraniczne publikacje prasowe zawierające analizę sytuacji Kościoła w Polsce; 6) zlecenie lub inspiracja przez agentów „usytuowanych w uczelniach kościelnych” (Józef, Kapelan, Jankowski, Teodor, Stolarski, Prawnik i Jerzy) opracowania dokumentów o potrzebie i znaczeniu władzy kolegialnej w Kościele polskim; 7) wykorzystanie agentury wśród katolików świeckich – w zależności od potrzeb do wspierania korzystnych dla władz kandydatów lub utrącania niewygodnych; 8) wykorzystanie TW i dialogów polityczno-operacyjnych z wyższymi przełożonymi zakonnymi dla kształtowania pozytywnych opinii w kraju i przekazywania ich do Watykanu, a przede wszystkim wspierania kandydatury bp. Dąbrowskiego; 9) stosowanie działań specjalnych.

W tak szeroko sprecyzowaną działalność miał być zaangażowany oczywiście nie tylko pion IV, ale też inne jednostki SB – na czele z wywiadem i kontrwywiadem. Dopuszczano także (w zależności od potrzeb) możliwość przeprowadzania wspólnych przedsięwzięć z „bratnimi służbami” państw socjalistycznych, „posiadającymi możliwości operacyjnego dotarcia do Watykanu”. Wykorzystywano np. wizytę papieża Jana Pawła II w USA, angażując do współpracy kubańskie służby, aby wykazywać konieczność odnowy soborowej w Polsce i dążyć do wprowadzenia kolegialności rządów w polskim Kościele. Celem akcji miało być osiągnięcie „pożądanej obsady personalnej” w Sekretariacie Episkopatu Polski w przypadku odejścia bp. Dąbrowskiego ze stanowiska sekretarza Konferencji Episkopatu Polski, sekretariacie prymasa oraz sekretariacie przewodniczącego Konferencji Plenarnej Episkopatu.

Potrzeba rozszerzenia działań operacyjnych

Do planu z kwietnia 1981 r. przygotowano później aneks. Uznano, że jest on potrzebny ze względu na „bezpośrednie zaangażowanie się papieża w sprawy sukcesji stanowisk i godności po kard. Wyszyńskim i jego decydującą rolę co do rozwiązania przyszłej struktury organizacyjno-personalnej kierownictwa Episkopatu”. A także w związku ze „stosowaniem przez Jana Pawła II własnej polityki personalnej” w doborze kandydatów na stanowiska w kościołach regionalnych. Stwierdzono, że w tej sytuacji istnieje „potrzeba rozszerzenia działań polityczno-operacyjnych na osoby, które w polityce personalnej papieża mogą być brane pod uwagę przy obsadzie stanowisk lub godności wynikających z sukcesji”.

W grupie tej znaleźli się: bp Stanisław Szymecki (nowo mianowany biskup kielecki) i księża: Józef Tischner (profesor Papieskiego Wydziału Teologicznego w Krakowie), Tadeusz Styczeń (salwatorianin, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego), Stanisław Nagy (sercanin, profesor KUL i PWT), Stanisław Nowak (rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie), Bronisław Fidelus (wicekanclerz kurii krakowskiej), J. Abramek (paulin, profesor WSD w Krakowie), Tadeusz Pieronek (profesor PWT), J. Chmiel (wicerektor WSD w Krakowie i profesor PWT) i M. Jakubiec (pracownik kurii krakowskiej).

Przewidywano, że osoby te, nawet jeśli „nie zostaną wyznaczone na stanowiska w wyniku sukcesji”, będą stanowić „tzw. trust mózgów, z którego wzorem kard. Wojtyły będzie korzystał kard. Macharski”. Przewidywano ich wejście „w skład ogniw kierowniczo-koncepcyjnych przyszłych struktur władzy Kościoła w Polsce”. Zwłaszcza w przypadku objęcia przez kard. Macharskiego funkcji przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski. W tej grupie widziano kandydatów na sekretarza KEP, a nawet do godności prymasa. Oczywiście nie trzeba dodawać, że oznaczało to wzrost zainteresowania tymi osobami ze strony SB i intensyfikację działań prowadzonych wobec nich.

Jednak, co najważniejsze, mimo podjętych wysiłków Służbie Bezpieczeństwa nie udało się wpłynąć na wybór następcy Prymasa Tysiąclecia ani też na strukturę Kościoła po jego śmierci. Niemniej trafność w typowaniu bp. Józefa Glempa na następcę kard. Wyszyńskiego oraz szeroki zakres działań dezintegracyjnych prowadzonych przez Departament IV MSW dzięki informacjom zebranym w środowisku kościelnym, świadczyły o dobrym rozeznaniu przez SB sytuacji w polskim Kościele. Zarazem po raz kolejny okazało się, że tajne służby nie są wszechwładne.

Wybór bp. Glempa na prymasa został dobrze oceniony przez przywódców PRL. Kazimierz Barcikowski, szef Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu, był co prawda zaskoczony, gdyż spodziewał się innych decyzji personalnych, lecz – jak wspominał – witał wybór z „całą życzliwością”. Stanisław Kania, I sekretarz KC PZPR, nie ukrywał, że pierwsze rozmowy o sukcesji odbył tuż po pogrzebie prymasa. Jego rozmówcą był kard. Augustino Casaroli. Najpierw doszło do spotkania w Sejmie, a następnie obaj nieoficjalnie spotkali się w jednej z rządowych willi w Natolinie. Jak utrzymywał Kania, decyzja o powierzeniu Józefowi Glempowi godności prymasa miała ucieszyć (wbrew stanowisku Rakowieckiej) władze PRL.

Polityka 13.2015 (3002) z dnia 24.03.2015; Historia; s. 65
Oryginalny tytuł tekstu: "Para dla biskupa"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną