Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Na luzie i na gazie

Po meczu Portugalia-Czechy

Już przed meczem ćwierćfinałowym Czech z Portugalią zastanawiałem się, czy nie wymierzy on pośrednio klasy drużyny polskiej, która właśnie w ostatnim spotkaniu eliminacyjnym z naszym południowym sąsiadem ostatecznie pogrzebała swoje szanse.

A co gorzej pokazała jak w istocie była w miernej formie, jak właściwie pod każdym względem zawiodła - ona i jej trener. To nadal temat do drążenia i podjęcia, jak na razie nie usłyszeliśmy żadnej rozwiniętej diagnozy stanu rzeczy, którego obrazem stało się ostatnie miejsce w najłatwiejszej grupie mistrzostw.

W końcu to my mogliśmy – jak się okazało tylko teoretycznie - zagrać z ową Portugalią, a Wasilewski mógłby kiwać się z Ronaldo. Kiwać nie kiwać, przynajmniej jakoś zablokować tego wyjątkowego futbolistę, co on zresztą potwierdził w czwartkowym meczu.

Nie był to może mecz jakiś wyjątkowo dobry, na tle innych, które widzieliśmy wcześniej, ale pamiętać trzeba, że gra w ćwierćfinale rządzi się swoją logiką, każdy błąd oznaczać może koniec pieśni. Dlatego też obie ekipy grały dość asekuracyjnie, padła tylko jedna bramka.

Ale na pewno był to mecz fascynujący, dlatego przede wszystkim że widzieliśmy w nim wszystko co charakteryzuje dzisiejszy futbol. A więc indywidualne, techniczne wyszkolenie zawodników, grę zespołową, wykorzystywanie talentów liderów oraz – co może najbardziej ważne – nowoczesne koncepcje taktyczne. Czyli umiejętność dostosowania składu zespołu do przeciwników, odczytanie ich dotychczasowego sposobu gry, dopasowanie do siebie obrony, środka pola i napadu, a także wymienność funkcji na boisku, w zależności co się na nim dzieje. I oczywiście pobudzona emocja i wola walki, do końca, na pełnym gazie.

Czesi przegrali, ale udowodnili, że są drużyną dojrzałą i że ich zwycięstwo nad Polską nie było w żadnej mierze przypadkowe. Przez długi czas mieli nawet przewagę nad rywalami, trochę potem osłabli i ugięli się przed większą siłą. Na pewno jednak schodzili z boiska z podniesionymi głowami i na pewno nie powinni ich zwieszać w szatni z poczuciem, że zawiedli.

Ciekawe, czy mecz ten oglądali nasi reprezentanci? Chyba nie, gdyż słyszałem w dwóch wywiadach, że już przechodzą na luz i o wynikach dowiadują się z mediów. Zszokowało to mnie, jako że – zdaje się na zdrowy rozum – obserwowanie stylu gry innych i lepszych powinno należeć do elementarza wyszkolenia profesjonalnego. Na przykład ostatni mecz eliminacyjny między Ukrainą i Anglikami był wspaniały, ale co najważniejsze z obiema tymi drużynami będziemy niedługo grać w eliminacjach do mistrzostw świata. Jak tego można było nie obejrzeć i nie zmusić się trochę do zadumy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną