Kraj

Boczne lusterko

Pies czyli kot

Trzecia rocznica katastrofy smoleńskiej przebiegała w Warszawie w nastroju raczej optymistycznym.

Prezes Kaczyński znów zapewniał zgromadzonych o bliskim zwycięstwie. „Zwyciężymy, bo idziemy wciąż mozolnie w górę, wspinamy się. Przeciwnik z konieczności ustępuje. Cofa się przed naszym naporem” – mówił. Słuchałem, notując jego słowa i – przyznaję – nie bardzo rozumiałem ich wielkość i zawartą tam myśl taktyczną. Ale teraz rozumiem. Lud smoleński i PiS pną się w górę, a pod ich naporem Tusk z Komorowskim się cofają. Cofają się oczywiście w górę, bo są od dołu naciskani, i to jest ta taktyka politycznego lisa Jarosława Kaczyńskiego – wepchnąć ich obu na sam szczyt. Czy mu się to uda, zobaczymy. A swoją drogą, chciałbym zobaczyć minę premiera Tuska po raz trzeci na szczycie. Pewnie z radości rzuci się w przepaść. „Trzymaj się, Donald” – krzyknie za nim wtedy prezydent Komorowski, bo on zawsze znajdzie pokrzepiające słowo dla człowieka w potrzebie.

W moim nadwigierskim zakątku 10 kwietnia wciągnąłem się w telewizor jak gumka w majtki. Środkiem ekranu z wielkimi krzyżami walili chrześcijanie i szukali lwów. Napisy na transparentach mieli konkretne: „Mordercy, odpowiecie za zbrodnie”. W tym samym czasie dołem ekranu telewizora płynęły informacje, że Jaruzelski, Miller, Oleksy i Kwaśniewski (wszyscy b. PZPR) szykują się na kongres lewicy i już za łby się biorą, bo chodzi im o jedność lewicowego ruchu. A nie ma lepszej recepty na jedność, niż się podzielić i prać między sobą, ile wlezie. Okazało się, że programy lewicy i prawicy, tworzone przecież dla lepszej przyszłości Polski, są identyczne. Kto z kim na pewno się nie spotka, kto na kogo śmiertelnie się obraził, kogo nie będzie na kongresie, jeśli pojawi się Wałęsa, a kto zrezygnuje z udziału, jeśli zaproszą Palikota. PiS ma to sprawdzone. Kaczyński nigdy nie poda ręki Komorowskiemu, a Tuska obejdzie kołem o średnicy nie mniejszej niż 200 m, i to od nawietrznej.

Tego dnia ekran telewizora był wyjątkowo szczodry. Zupełnie przypadkowo bowiem 10 kwietnia premier Tusk znalazł się w objęciach Nigerii. Był do tej wizyty przygotowany, miał przy sobie temperówki i kredki. Szkoda, że nie zabrał do samolotu wicepremiera Piechocińskiego, który zawsze ma pod ręką kilkanaście słoików marynowanych grzybków. A gdyby jeszcze wziął Grzegorza Napieralskiego z kieszeniami pełnymi jabłek – mielibyśmy spontaniczny początek przyszłej koalicji rządzącej PO-PSL-SLD.

Siedzieliśmy tak przed tym telewizorem z rozdziawionymi gębami ponad trzy doby. My – to znaczy ja i dziesiątka moich psów. Już chcieliśmy wyjść na spacer, gdy nagle w Częstochowie zaczęto uroczyście odsłaniać 14-metrową statuę z włókna szklanego i poliestrów. Jak nas zapewniano, przedstawia ona Jana Pawła II. Miała być odsłonięta wcześniej, ale trwały spory, w którą stronę papież ma patrzeć. W kierunku Wadowic – mówili jedni. To będzie plecami do Częstochowy – odpowiadali drudzy. Ci drudzy wygrali. A tymczasem statuę można było postawić w samochodzie – Ojciec Święty patrzyłby wtedy na Częstochowę, zaś w bocznym lusterku widziałby horyzont, za którym leżą Wadowice. Ten pomysł poddaję pod rozwagę przyszłym stawiaczom statui papieża, bo przecież niejedno miasto będzie chciało pobić rekord Częstochowy i machnąć 20-metrowy pomnik z poliestru. Im będzie większy, tym lepiej, bo przecież już na odsłonięciu tego 14-metrowego Jerzy Zelnik wyjaśnił, że jest on „metaforą wielkości papieskiego ducha”.

A duch w narodzie niech nie ginie. Weźmy takie zagrzebane w remontach PKP. Niby beznadziejne, a jednak po licznych analizach odkryli, „na jakim etapie podróży kończą się tak podstawowe elementy wyposażenia, jak papier i ręczniki papierowe”. Mają więc zamiar wprowadzić rewelacyjny system dystrybucji, który „zapewnia obecność ręczników i papieru na każdym etapie”, o czym informują na swojej stronie internetowej.

Wyszedłem na pole. Kilometr od domu znalazłem na ziemi kawałek papierowego ręcznika. Fiu, fiu! Dają mi znak, że puszczą tędy kolej?

Polityka 16.2013 (2904) z dnia 16.04.2013; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Boczne lusterko"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną