PiS – 26 proc., PO – 23 proc. – to wynik majowego sondażu CBOS. Pokazuje on koniec pewnej epoki: Platforma ma najgorszy wynik od 2005 r., a ostatni raz sondażowo przegrywała z partią Jarosława Kaczyńskiego we wrześniu 2007 r. SLD (9 proc.) potwierdził przewagę nad Ruchem Palikota (4 proc.). PSL ma 6 proc. Co czwarty wyborca jest niezdecydowany. Jaki byłby podział mandatów, gdyby tak skończyły się wybory?
Gdyby wyborców niezdecydowanych rozdzielić między partie proporcjonalnie do poparcia dla nich, wyniki CBOS wyglądałyby tak: PiS – 35 proc., PO – 31 proc., SLD – 12 proc., PSL – 8 proc., Ruch Palikota – 5 proc. Socjolog dr Jarosław Flis przygotował dla POLITYKI INSIGHT symulację podziału mandatów przy takim rozkładzie głosów. PiS miałby 203 posłów, PO – 172, SLD – 54, PSL – 28, a RP – 2 (jeden mandat przypadłby Mniejszości Niemieckiej).
Taki podział mandatów oznaczałby polityczne trzęsienie ziemi. Koalicja PO-PSL nie miałaby większości. Najbardziej prawdopodobne byłyby dwa warianty: trójkoalicja PO-SLD-PSL albo dysponująca jednomandatową większością koalicja PiS-PSL. Każdy z tych scenariuszy oznaczałby konflikty: trójkoalicję rozsadzałyby różnice programowe i ambicje liderów oraz wewnętrzny spór w Platformie; dużo słabszą niż dziś pozycję miałby premier. Układ PiS z PSL miałby z kolei minimalną większość 231 głosów, co groziłoby niestabilnością rządu.
Sondażowe straty PO będą miały konsekwencje jeszcze w tej kadencji, bo Platforma wejdzie prawdopodobnie w etap wojen domowych. Przy takich wynikach ok. 30 posłów PO nie weszłoby do Sejmu. Spadek notowań osłabia lidera partii: różne środowiska będą wywierały na słabnącym Tusku coraz większą presję, żeby uwzględnił ich reprezentantów przy rekonstrukcji rządu i tworzeniu list na eurowybory. Zaczęła się dyskusja o wymianie premiera, o czym wspomniał Jarosław Gowin, już otwarcie na wojennej ścieżce z Donaldem Tuskiem. Słabość Platformy może pogorszyć relacje w koalicji. PiS jest na fali. Prowadzenie w sondażach przywraca wiarę w możliwość pokonania PO. Zwiększają się też szanse na rozbicie Solidarnej Polski.
Do wyborów jeszcze ponad dwa lata, więc wiele może się zmienić. Ale sytuacja w PO będzie coraz bardziej napięta, a Tusk nie ma dużego pola manewru, bo jeśli pozbędzie się z partii Gowina, to zagrożona będzie większość stojąca za rządem. Symulacja podziału mandatów pokazuje też, jak mocną pozycję ma PSL, prawdopodobny udziałowiec także przyszłego rządu.
Wojciech Szacki, analityk ds. politycznych POLITYKA INSIGHT