W skrócie: do 2002 roku nikt w Polsce nie przejmował się losem prowadzonych na rzeź zwierząt hodowlanych i tzw. ubój rytualny – bez wstępnego ich ogłuszenia – odbywał się bez jakiejkolwiek kontroli. W 2002 roku weszła w życie ustawa o ochronie praw zwierząt, która zakazywała takiego uboju. I rzeczywiście, na pewien czas ta barbarzyńska praktyka została wstrzymana.
Jednak w 2005 r. minister rolnictwa wprowadził rozporządzenie dopuszczające ubój rytualny, które było sprzeczne z ustawą z 2002 r. Na powrót zaczęto zabijać zwierzęta bez ogłuszania aż do grudnia 2012 r. Wtedy, na wniosek organizacji pro zwierzęcych i ekologicznych, Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rozporządzenie ministra rolnictwa z roku 2005 jest niezgodne z prawem. Uboju ponownie zakazano. Teraz resort rolnictwa próbował znowelizować ustawę, tak by w polskich rzeźniach jednak można było zgodnie z prawem z wielkim okrucieństwem mordować zwierzęta. Sejm jednak tę nowelizację odrzucił. Brawo.
Sprawa wywołała duże społeczne poruszenie – odbyło się kilka marszy protestacyjnych, których uczestnicy postulowali wprowadzenie bezwzględnego zakazu uboju rytualnego. Ludzie nauki i celebryci pisali listy otwarte. W mediach toczyły się dyskusje zwolenników i przeciwników tej okropnej praktyki. Zwolennicy zwykle podkreślali, że ubój taki jest dozwolony w wielu państwach Europy (22), ale zwykle zapominali dodawać, że pod szczególnymi, często restrykcyjnymi wymogami i tylko w niewielkiej skali – na potrzeby lokalnych wspólnot religijnych. Sporo było też głosów znawców, którzy ponoć dobrze wiedzą, co czuje zwierzę zabijane po ogłuszeniu i bez ogłuszenia. I w jakim stopniu ogłuszenie zwierzęcia łagodzi akt jego zabicia, jeśli w ogóle.
W całej tej sprawie zapomniano tylko o jednym – czemu właściwie służy ubój rytualny? Temu mianowicie, by mięso zabitego zwierzęcia szybko i w jak największym stopniu zostało pozbawione krwi. Takie mięso jest szczególnie cenione w niektórych zbiorowościach religijnych i to one były głównymi odbiorcami rytualnie uzyskanego mięsa. Problem polega jednak na tym, że nie ma żadnych naukowych dowodów na to, że mięso zwierzęcia zabitego bez ogłuszania istotnie szybciej i w większym stopniu „wykrwawia się” aniżeli mięso zwierzęcia zabitego po wstępnym ogłuszeniu. To zabobon z zamierzchłych czasów, w który mogą sobie wierzyć jakieś religijne wspólnoty, który stał się jednak podstawą niemal ogólnonarodowego sporu w środku Europy w XXI wieku.
Szczęściem, sprawa została definitywnie przesądzona. Ubój rytualny był do tej pory całkowicie zakazany w Szwecji, Norwegii, Islandii i Szwajcarii.