Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Janusz Lewandowski o pierwszym szczycie unijnym Donalda Tuska

Lewandowski u Żakowskiego ocenił pierwszy szczyt Tuska

Premier Ewa Kopacz podczas pierwszego unijnego szczytu, przygotowanego przez Donalda Tuska Premier Ewa Kopacz podczas pierwszego unijnego szczytu, przygotowanego przez Donalda Tuska M.Śmiarowski / Kancelaria Prezesa RM
Tusk miał tremę, ale wypadł na czwórkę z plusem – tak pierwszy przygotowany przez Donalda Tuska unijny szczyt ocenił w poranku Radia TOK FM Janusz Lewandowski, nowy szef Rady Gospodarczej i były unijny komisarz.

Szczyt Rady Europejskiej miał trwać do piątku, ale obrady unijnych przywódców zamknięto już w czwartek wieczorem. – Mieliśmy bardzo dobrą dyskusję. Była konkretna, szczera i jak zauważyliście całkiem krótka – mówił Donald Tusk po zakończeniu spotkania. Czwartkowy szczyt był poświęcony tzw. planowi inwestycyjnemu Claude'a Junckera oraz sprawom Ukrainy i relacjom z Rosją.

Pytania o szczyt padły też w rozmowie Jacka Żakowskiego w Poranku Radia TOK FM z nowomianowanym szefem Rady Gospodarczej przy premierze Januszem Lewandowskim. – Dobry był ten pierwszy szczyt Tuska? – pytał publicysta POLITYKI.

Tusk to najbardziej widoczna, wyeksponowana na arenie międzynarodowej polska postać. Dobrze życząc Tuskowi, dobrze życzy się Polsce. I odwrotnie – stwierdził Lewandowski. I przyznał, że przekraczając granice Polski, ma wrażenie spotęgowanej do „wymiarów niebotycznych” przywarę bezinteresownej zawiści, przetłumaczoną na interesowną zawiść polityczną.

Widziałem ludzi z opozycji, którzy pewnie nigdy nie zbliżą się do takich stanowisk jak Tusk, ogłaszających fiasko tego szczytu. Albo twierdzących, że przedłożono na nim zbyt zwięzłe dokumenty. Ludzie czekają na zwięzły dokument, bo zwięzłość nie jest grzechem. Tego oczekuje się w Unii, a także zatamowania biegunki regulacyjnej. Tusk wyszedł naprzeciw tym oczekiwaniom – mówił Lewandowski.

Dziennikarze już przed szczytem pisali o krótkim, jak na dotychczasowe standardy, dokumencie końcowym szczytu (choć dokument po pierwszym szczycie Hermana van Rompuya liczył zaledwie jedną stronę). Tym razem liczy on trzy strony, co nie wszystkim unijnym politykom się podobało. Przed szczytem szef frakcji liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt stwierdził nawet, że „mamy już Coca Colę Light, a teraz będziemy mieć Radę Europejską Light”.

Janusz Lewandowski uważa, że głosy niezadowolenia, które pojawiły się przed szczytem, płynęły z Parlamentu Europejskiego, który „generalnie jest przegadany”. – Jest tam sporo gadulstwa, oprócz poważnej pracy legislacyjnej – stwierdził Lewandowski. Nowy szef Rady Gospodarczej i były komisarz Polski opowiedział też, jak sam obchodził się z dokumentami, w tym szkicami i konkluzjami Rady przygotowywanymi przez poprzednika Tuska: – Łowiłem konkret, a resztę wyrzucałem do kosza. Po co nam mantra, mowa-trawa, która sprawiała, że zamiast kilku stron było kilkanaście?

Tusk, zdaniem Lewandowskiemu, wyszedł naprzeciw tym oczekiwaniom: – No i mamy pierwszą sensowną nowalijkę – stwierdził. Były komisarz z uznaniem odniósł się też do skrócenia obrad: – Jeśli nie ma powodów, by je przedłużać, to się skraca.

Czwórka, czy zaliczył? – dociekał Żakowski. – Czwórka plus. Miał tremę – przyznał Lewandowski. Jego zdaniem Tusk przełamał się lingwistycznie podczas spotkania, na którym jako weteran występował dotychczas w innej roli. Janusz Lewandowski zwrócił też uwagę na merytoryczną część szczytu: – Mamy dobrze adresowane sankcje wobec Rosji, podkreślono, że nie ma mowy o formalnym uznaniu aneksji Krymu.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną