Jej słowa o „pełniących obowiązki Polaka” wywołały burzę. Kim jest Ewa Stankiewicz?
– Polska jest krajem chrześcijańskim i katolickim. Być może to jest przykre dla niektórych z państwa, potomków – posłużę się tutaj terminem, który usłyszałam od historyka polskiego pochodzenia żydowskiego (syna porządnych rodziców, którzy wprowadzali tutaj komunę) – „pełniących obowiązki Polaka” – mówiła Ewa Stankiewicz we wtorek w Sejmie podczas wysłuchania publicznego dotyczącego ustaw medialnych.
Stankiewicz, szefowa stowarzyszenia Solidarni 2010, uważa, że dla tych potomków może być trudne do przyjęcia, że Polska jest krajem katolickim. Zaproponowała też, by do punku dotyczącego misji mediów narodowych wprowadzić punkt o kultywowaniu wartości chrześcijańskich.
Słowa Stankiewicz wywołały burzę ze strony posłów opozycji, którzy zarzucili jej antysemityzm. Szefowa komisji kultury i środków przekazu Elżbieta Kruk nie reagowała, lecz – zdaniem opozycji – wyłączała mikrofon osobom, które były krytyczne wobec słów Stankiewicz. – Nazywam się Seweryn Blumsztajn, pełnię obowiązki Polaka. Pani Ewie Stankiewicz chciałem powiedzieć, że w ramach pełnienia tych obowiązków wylądowałem na Rakowieckiej dwa lata przed jej urodzeniem, a potem tam wiele razy jeszcze byłem – mówił Blumsztajn.
Kim zatem jest Ewa Stankiewicz?
Rocznik 1967, polonistyka na Uniwersytecie Wrocławskim, reżyseria w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi.
– Niezwykle dynamiczna, lubiła przewodzić grupie. W szkole filmowej panuje pięknoduchostwo, a ona potrafiła rozmawiać w bezkompromisowy sposób, mocno angażowała się w otaczającą rzeczywistość. A do tego miała talent do reżyserii – wspominał prof. Mariusz Grzegorzek, jej wykładowca ze szkoły filmowej, w tekście Grzegorza Rzeczkowskiego, w którym opisywał Ewę Stankiewicz, Anitę Gargias i Joannę Lichocką.
We wspomnianym artykule prof. Grzegorzek przypomina, że Stankiewicz potrafiła pójść do dziekana i rzucić mu w twarz, że zajęcia są beznadziejne, nie pamięta za to, by kiedykolwiek ujawniała swoje poglądy polityczne. Kolega ze studiów wspominał, że była „typem zbawcy świata”: – Gdy się w coś angażowała, robiła to wręcz fanatycznie. Koleżanka: – Zawsze była w niej pewna histeryczność, ale głównie dobijanie się o sprawiedliwość dla biednych ludzi, których pokazywała w studenckich etiudach. Jak robiła film, w tych swoich emocjach, wszystko było podporządkowane idei. Tej wiary i szczerości bardzo jej zazdrościłam.
Na koncie ma kilkanaście filmów. Jest współscenarzystą i współreżyserką z Anną Jadowską „Dotknij mniej”, nagrodzonego przed 13 laty na festiwalu w Gdyni. Z Anną Ferens nakręciła również dokument „Trzech kumpli” o losach Bronisława Wildsteina, Lesława Maleszki i Stanisława Pyjasa. Choć na film spadł deszcz nagród w kraju i za granicą (m.in. prestiżowa nagroda im. Andrzeja Wojciechowskiego) – pisał Grzegorz Rzeczkowski – Stankiewicz jakby dziś się go wstydziła. Powstał w końcu na zamówienie i za pieniądze TVN, czyli telewizji „reżimowej”.
Po katastrofie smoleńskiej wraz z Janem Pospieszalskim rejestrowała rozmowy z ludźmi zgromadzonymi podczas żałoby narodowej na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich w Krakowie. Powstał wówczas film „Solidarni 2010”. Rok później oboje nakręcili kontynuację, „Krzyż. Solidarni 2010 część druga”.
Dawni przyjaciele twierdzą, że najważniejszym mężczyzną w jej życiu był ojciec, który kilka lat temu zmarł na raka. Jemu i nieżyjącej matce zadedykowała swój ostatni głośny film w „erze przedsmoleńskiej” – „Tylko mnie nie opuszczaj”. Stankiewicz zmieniła się po śmierci rodziców, którzy zmarli w krótkim odstępie czasu, gdy kończyła studia filmowe.
„Zanim dotknęła ją tragedia rodzinna, była wesołą, zwariowaną, wręcz ekscentryczną dziewczyną. Potem spoważniała” – mówił „Przekrojowi” dwa lata temu Andrzej Kuryłowicz, były partner. Po śmierci rodziców założyła fundację „Dobrze, że jesteś”, która pomaga osobom obłożnie chorym i umierającym.
Jest także prezesem Stowarzyszenia Solidarni 2010. Jej teksty ukazywały się w „Rzeczpospolitej” i „Gazecie Polskiej Codziennie”. W 2013 r. objęła funkcję dyrektor artystycznej stacji Telewizji Republika.
W zeszłym roku wyszła za mąż za Duńczyka Glenna A. Jørgensena, eksperta zespołu Antoniego Macierewicza, który twierdził m.in., że tupolew nie uderzył w brzozę pod Smoleńskiem, tylko nad nią przeleciał. Dwa lata temu „Dziennik Gazeta Prawna” pisał, że jest to „inżynier, pilot, biznesmen i wynalazca”, który w Danii prowadzi firmę Xtern Udvikling, zajmującą się doradztwem i opracowywaniem rozwiązań inżynierskich na zamówienie.