Rocznice wybuchu powstania warszawskiego od zawsze budziły wielkie emocje, a w PRL stawały się prawdziwym polem bitew, co najmniej źródłem wielkich napięć między władzą a społeczeństwem. To wielka i dramatyczna opowieść, która zresztą owocnie zasiliła kulturę polską tamtej epoki, z wielkimi nieraz dokonaniami.
Czytaj też: Jak narodowcy upamiętnili powstanie
Legenda powstania warszawskiego
Zdawało się, że powstanie – w nowej, wolnej Polsce – ucukruje się godnie i jeśli nawet będzie wywoływać jakieś dyskusje, to może bez współczesnych odniesień i trywialnie politycznych kontekstów.
Ale tak się nie stało. Legenda powstania stała się silnym znakiem identyfikacyjnym jednej z partii. Tak bardzo, że pojawiły się wręcz zarzuty, iż PiS upartyjnił święto 1 sierpnia, że je sobie zawłaszczył. Między innymi za sprawą Lecha Kaczyńskiego, który zapewne bardzo autentycznie i emocjonalnie zabiegał jako prezydent Warszawy, a potem Polski o właściwe uhonorowanie powstania, czego skutkiem było choćby otworzenie Muzeum Powstania Warszawskiego i aranżowanie uroczystości państwowych. Te decyzje i działania spotkały się z żywym odbiorem społecznym, trafiły na podatny grunt i oczekiwania. Ukazało się wiele cennych publikacji, pamięci zostały przywrócone zapomniane fakty, ale też postaci. Niektóre doczekały sprawiedliwego zadośćuczynienia i uznania, podziwu i szacunku.