Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Defilada na Śląsku, czyli prezent dla premiera

Mateusz Morawiecki, Święto Wojska Polskiego w Katowicach, 15 sierpnia 2019 r. Mateusz Morawiecki, Święto Wojska Polskiego w Katowicach, 15 sierpnia 2019 r. Kamila Kotusz / Agencja Gazeta
Premier rzucony na Katowice dostał rozkaz miażdżącego w liczbie głosów zwycięstwa nad przeciwnikami. Nie będzie to łatwe, bo na Śląsku jest nierozpoznawalny. Może po defiladzie coś się ruszy i zostanie uznany za swego?

„Wierni Polsce”. Pod takim hasłem przeszła przez Katowice defilada wojskowa ku czci: Wojska Polskiego, 99. rocznicy Bitwy Warszawskiej i 100. pierwszego powstania śląskiego. Defilada przetoczyła się przez Rondo im. gen. Jerzego Ziętka, wybitnego Ślązaka i Polaka, z imienia którego tę przestrzeń usilnie, na szczęście nieskutecznie, próbowano za tego rządu wymazać. Zdekomunizować. Niczym dementorzy, którzy wysysają dobrą pamięć i dobre wspomnienia.

Ci sami stali na trybunie honorowej. Co sobie w tym momencie myśleli? Że oto defilada sunie traktem generała i oddaje salut temu zasłużonemu starcowi z kryką? I że on, stojąc za nimi na cokole, odbiera z wysokości ten hołd jako należny sobie generalski przywilej? To niezamierzony wydźwięk święta – a jeśli świętujemy na jego ziemi, to dla Ślązaków wydźwięk jeden z najważniejszych. Jeśli Warszawa po raz pierwszy w historii przyjechała z defiladą na Śląsk – musi mieć to na uwadze. I uszanować.

Czytaj też: Brak sprzętu i kłopot z generałami.

Reklama