Postanowiłem poświęcić tej sprawie dwa kolejne felietony, ponieważ mamy do czynienia z czymś o znaczeniu całkowicie fundamentalnym, może nawet najważniejszym od transformacji z 1989 r. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że projekt przepisów o dyscyplinarnej odpowiedzialności sędziów został ogłoszony niemal dokładnie w 38. rocznicę ogłoszenia stanu wojennego i wejścia w życie stosownego dekretu.
Nie zamierzam dokonywać tanich i zbyt łatwych porównań, ponieważ nie da się zestawiać czołgów na ulicach i strzelania do górników z ewentualnymi zmianami legislacyjnymi i ich konsekwencjami. Trzeba też mieć na uwadze zupełnie odmienny obecny kontekst międzynarodowy niż ten z 1981 r.
Z drugiej strony, gdy czyta się enuncjacje przedstawicieli tzw. dobrej zmiany, że proponowana regulacja jest motywowana głębokim zaniepokojeniem władz tym, co robią sędziowie, że trzeba zapobiec chaosowi prawnemu, że nadzwyczajna kasta musi być zdyscyplinowana, że należy wprowadzić porządek prawny w „tym systemie”, czy że tym projektem powstrzymamy wysadzenie w powietrze wymiaru sprawiedliwości – jednak przypomina się argumentacja, że stan wojenny wypływał z troski o państwo i potrzeby zatrzymania anarchii.
Prof. Safjan dla „Polityki”: PiS robi krok w stronę wyjścia z UE
Jak PiS przejął Trybunał Konstytucyjny
W czerwcu 2015 r. ówczesny Sejm uchwalił nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym i na jej podstawie wybrał pięciu sędziów TK, w tym dwóch w miejsce tych, których urzędowanie kończyło się już po upływie kadencji ówczesnego parlamentu, czyli jesienią 2015 r.