Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

„Wiadomości” TVP o dobrym wujku Dudzie i złej lewaczce

„Wiadomości” TVP, piątek 30 października 2020 r. „Wiadomości” TVP, piątek 30 października 2020 r. TVP
„Wiadomości” nie pokazały tłumów zebranych kilkaset metrów od siedziby TVP, choć wiele o nich mówiły. Poza tym w materiałach pisowskiej telewizji same kłamstwa i manipulacje.

Gdy telewizja nadawała w piątek 30 października swoje wieczorne „Wiadomości”, demonstracja Strajku Kobiet „Na Warszawę!” była już w pełnym rozkwicie. Kilkaset metrów od siedziby TVP na pl. Powstańców Warszawy zbierały się tłumy liczące sto tysięcy ludzi albo i więcej. „Wiadomości” ich nie pokazały, choć wiele o nich mówiły. Nie pokazały w całej ich masie i krasie (a jedynie niewielkie grupy demonstrantów) i nie informowały o liczbie uczestników. Nie wspomniały też, że tłum wybiera się na spacer pod dom Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu. Widzom TVP niepotrzebna jest widocznie informacja o tym, jak ważną dla demonstrujących postacią jest prezes.

Pojawił się on tylko w materiale poświęconym aktom przemocy i językowi na demonstracjach. Otóż ktoś miał transparent „Udusić kaczkę”. Ktoś inny w jakimś mieście mówił o rzucaniu kamieniami w okna, lecz koronnym dowodem „lewackiej agresji” (to oficjalne określenie podsumowujące demonstracje) miał być fizyczny atak na księdza, jakiego dopuścił się na pewnej stacji benzynowej w Myśliborzu jakiś łobuz. Łobuz został sfilmowany – w niczym nie przypominał demonstranta i kojarzenie go ze Strajkiem Kobiet było grubymi nićmi szytą manipulacją. Nie omieszkano przy tym dwukrotnie, bardzo dobitnym, demaskatorskim tonem, wymienić nazwiska sędzi z Myśliborza, członkini Stowarzyszenia Sędziów Iustitia, która śmiała nie zastosować aresztu wobec agresora. Wiadomo, trzyma z lewakami bijącymi księży.

Czytaj też: Tego, co zrobił Kaczyński, nie wolno zapomnieć

Kłamstwa i manipulacje „Wiadomości”

Konstrukcja przekazu propagandowego „Wiadomości” w kolejnym dniu antyrządowych protestów była następująca: oto opozycja oraz bliżej nieokreślone „siły” podburzają (za pośrednictwem lewackich organizacji walczących o prawo do zabijania nienarodzonych) polską młodzież do urządzania brutalnych demonstracji mających na celu obalenie rządu, z całą świadomością narażając na zachorowanie i śmierć tysiące ludzi. Za to Duda, pragnąc załagodzić sytuację, proponuje bardzo dobre rozwiązanie w postaci nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, w którym gwarantuje się prawo do aborcji w przypadku wad letalnych (śmiertelnych) płodu. Marta Lempart – osoba agresywna i odpychająca, deklarująca, że woli psy niż ludzi – nie ma jednakże zamiaru „pochylić się” nad propozycją prezydenta, co najlepiej świadczy o jej złej woli.

Nie zastosowałem żadnej przesady, relacjonując tu opowieść dziennikarzy „Wiadomości”. Dokładnie takie rzeczy były mówione. A prawdy w tym tyle, że rzeczywiście Strajk Kobiet chce obalić rząd i nie ma ochoty na żadne dyskusje na temat nowelizacji ustawy. Wierzę również w miłość Marty do psów (psiarze tak mają, że czasem kochają psy bardziej niż ludzi). Poza tym same kłamstwa i manipulacje.

Czytaj też: Rząd pod sąd!

„Chmura wirusowa” nad demonstrantami

„Wiadomości” ogłosiły, że „opozycja gra zdrowiem i życiem Polaków”. Pokazano nawet grafikę ukazującą gwałtowny wzrost zachorowań w ciągu minionych dziewięciu dni, niedwuznacznie sugerując, że to z powodu demonstracji. Refleksji nad tym, że demonstracje mogą odpowiadać za część nowych przypadków, których liczba tak czy inaczej by rosła, nie dało się zauważyć. Inna rzecz, że faktycznie nasze demonstracje prowadzą do nowych zakażeń, zachorowań i zgonów. Odpowiedzialność za to spada przede wszystkim na Jarosława Kaczyńskiego, który sprowokował społeczeństwo, lecz w jakiejś mierze również demonstrujący muszą ją wziąć na siebie. Dlatego wydaje mi się bardzo ważne, aby każdy, kto chodzi na protesty, starannie się poza tym izolował i przestrzegał dystansu, zwłaszcza w stosunku do osób starszych.

Zagrożenie, jakim jest „chmura wirusowa” unosząca się na demonstrantami, było szczególnym tematem tego wydania. Pokazywano specjalistów, którzy wręcz błagali, aby zostać w domu, a prof. Włodzimierz Gut straszył, że nawet jak się nie pozarażamy, to doznamy uszkodzeń, które zwiększą naszą podatność na inne niż SARS-CoV-2 wirusy. Opozycja ma to wszystko za nic. Wiosną oburzała się na wybory korespondencyjne, a dziś, gdy epidemia jest znacznie groźniejsza, wysyła ludzi na ulice. Bo dla opozycji „zdrowie przestaje być najważniejsze, gdy głównym celem jest siłowe obalenie rządu PiS”. Prawdę mówiąc, faktycznie zmienił się nasz stosunek do zagrożenia epidemicznego. Wiosną żadna decyzja rządu nie skłoniłaby opozycji do poparcia masowych protestów, lecz od tego czasu zdążyliśmy się przyzwyczaić do myśli, że ludzie umierają na covid. To psychologiczne zjawisko odnosi się do wszystkich – do społeczeństwa, do opozycji i do samego rządu.

Lewacki ekstremizm i prof. Rzepliński

Tak czy inaczej, sytuacja epidemiczna jest zła i z pewnością będzie jeszcze gorsza, do czego walnie przyczynia się nieodpowiedzialne, agresywne lewactwo urządzające burdy na ulicach. I nie jest to wyłącznie fakt społeczny, lecz aktywność przestępcza, o czym w specjalnym oświadczeniu przypomina Prokuratura Krajowa. Wezwania do opamiętania płyną też z Europy. Sama szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przypomina o zasadach sanitarnych. Nieuważny widz mógł nawet odnieść wrażenie, że jej wypowiedź odnosiła się do Polaków. Nie po raz pierwszy w ostatnich dniach Unia wystąpiła w „Wiadomościach” w pozytywnym kontekście.

Ze zdrowiem i życiem Polaków igrają nie tylko PO i Lewica (nie mówiąc już o Macie Lempart), lecz również „Gazeta Wyborcza”. To nie przelewki; jak głosił pasek u dołu ekranu: „Lewacki ekstremizm niszczy Polskę”. Sprawa ma jednakże drugie dno. Nawet wspierający na ogół opozycję prof. Andrzej Rzepliński zapytuje, kto za tym stoi. Przyznam, że dotąd na pytanie „kto za tym stoi?” chóry odpowiadały: „Żydzi i masoni”. A do kogo czyni aluzje telewizja Kurskiego, to doprawdy nie wiem.

Czytaj też: To jest rewolucja!

O „Tęczowym Piątku” ani słowa

Ze wszystkich stron atakuje nas chamstwo. Nawet niektóre uczelnie przyłączają się do tego ataku – np. Uniwersytet Warszawski, którego rektor zarządził godziny rektorskie na czas demonstracji, a także Uniwersytet Śląski, którego Wydział Prawa i Administracji posunął się do eksponowania na swojej stronie znaku czerwonej błyskawicy. Do czego może dojść, to ilustruje przykład prof. Ingi Iwasiów z Uniwersytetu Szczecińskiego, która podczas przemówienia na wiecu użyła bardzo brzydkich słów.

Lewactwo nie poprzestaje na ulicznych awanturach. Tego samego dnia bowiem miał miejsce „Tęczowy Piątek” w szkołach, organizowany przez zwolenników zabijania dzieci nienarodzonych bez ograniczeń oraz adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Koniec świata, chciałoby się zakrzyknąć. Oczywiście żadnej informacji na temat celów akcji nie przedstawiono.

Bardzo źle się dzieje, a tymczasem PiS jest pełen troski o dzieci z wadami genetycznymi, pragnąc uchronić je przed utratą życia, zanim się urodzą. „Wiadomości” z wielkim zaangażowaniem reklamowały film, jaki ma zostać wyemitowany przez TVP, poświęcony mamie wychowującej córkę z zespołem Downa. Wniosek nasuwa się sam: Trybunał Konstytucyjny i prezydent próbują uratować biedne dzieci z zespołem Downa, a wściekłe lewaczki chcą, aby można je było zabijać. Ale tak naprawdę chcą obalić rząd. I akurat to ostatnie się zgadza – naprawdę wściekłe lewaczki, lewaczki mniej wściekłe i całkiem niewściekłe, jak również milion młodych ludzi na ulicach chcą obalić rząd PiS. I oby im się udało!

Czytaj też: PiS z Kościołem na równi pochyłej

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną