Kraj

Po włamaniu u Dworczyka. Czego chcą od PiS ludzie Putina?

Szef KPRM Michał Dworczyk Szef KPRM Michał Dworczyk Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Włamanie do skrzynki Michała Dworczyka to kolejny z serii wrogich kroków, których powtarzalność układa się w coraz silniejszą presję wywieraną przez Kreml na PiS. To wygląda na początek prób „połykania” Polski przez Rosję.

Na pierwszy rzut oka to, co się dzieje, nie ma sensu. Przecież PiS od lat systematycznie wykonuje robotę, na której tak bardzo zależy kremlowskim strategom, czyli rozbija jedność Unii Europejskiej, odcina Polskę od Europy i niszczy demokrację, przekształcając ją w autokraturę w duchu putinowskim.

Czytaj też: Szpiegowskie metody KGB i FSB

Zemsta Kremla?

Zwolennicy rządu – z wyjątkiem środowisk narodowych, które od dawna czują miętę do Moskwy – powiedzieliby jednak za ministrem Dworczykiem, że hakerskie ataki na konto jego i żony to właśnie zemsta za polskie działania uderzające w sojusznika Kremla z Mińska. Tego oczywiście nie można do końca wykluczyć. Tak jak tego, że część dokumentów dotyczących obronności, które miały rzekomo znajdować się w prywatnej skrzynce Dworczyka, mogło zostać sfabrykowanych lub wykradzionych z innych źródeł.

Nie zmienia to faktu, że włamanie uderza w samego ministra, który mimo zajmowania niezwykle odpowiedzialnej funkcji w rządzie używał słabo zabezpieczonej, prywatnej skrzynki do służbowej korespondencji, oraz w służby, które nie potrafiły go ani odwieść od tego, ani przed atakiem uchronić. Nie zmienia również tego, że wersja o zemście, nawet jeśli prawdziwa, nie musi być jedyna i warto ją interpretować szerzej.

Czytaj też:

  • Rosja
  • Służba Kontrwywiadu Wojskowego
  • służby specjalne
  • Władimir Putin
  • Reklama