Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Ziobro listonoszem Kaczyńskiego? Byłby chaos

Lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro Lider Solidarnej Polski, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro Łukasz Błasikiewicz / Kancelaria Sejmu RP
Zbigniew Ziobro kilka dni temu zapowiedział własny – czyli Solidarnej Polski – projekt reformy Sądu Najwyższego. I oto jest.

Ciekawe, że jota w jotę przypomina projekt, który opisywał w październiku zeszłego roku w mediach wicepremier Jarosław Kaczyński. Prezes PiS twierdził, że przygotowuje go kierowany przez niego Departament Bezpieczeństwa Narodowego.

Czytaj też: Zapowiedź kolejnych deform sądownictwa

Ziobro listonoszem Kaczyńskiego?

Kaczyński zapowiedział wtedy, że Sąd Najwyższy to będzie sąd „niewielki”, zajmujący się głównie skargami nadzwyczajnymi i ujednolicaniem orzecznictwa. Że będzie miał dwie Izby: Prawa Publicznego i Prawa Prywatnego. Że wszystkich sędziów się zwolni, a niektórych powoła na nowo. Tych „starych”, bez błogosławieństwa neo-KRS (orzekających w SN przynajmniej od dziesięciu lat), zachęci się do przejścia w stan spoczynku. A jeśli nie zechcą, ale do nowego, „niewielkiego” SN się nie dostaną (opiniować kandydatury ma neo-KRS, a wybierać spośród nich – prezydent)? Wtedy prezydent miałby im wskazywać sąd apelacyjny, w którym będą orzekać. Wszystkich sędziów w SN ma być do trzydziestu (jedna czwarta dzisiejszej maksymalnej liczby).

No i teraz tak opisywany przez szefa PiS projekt wniosła do Sejmu kierowana przez Zbigniewa Ziobrę Solidarna Polska. Trochę się w tym można pogubić, bo niby dlaczego Ziobro staje się nagle listonoszem Kaczyńskiego? I w końcu który projekt popiera PiS: wniesiony przez własnych posłów czy ten ostatni?

Zobaczymy, gdy (jeśli) Sejm zacznie pracę nad projektami. Są już cztery: prezydencki, pisowski, „kaczyńsko-ziobrowy” i opozycyjny, przewidujący unieważnienie nominacji sędziowskich z udziałem neo-KRS, likwidację tej rady i skutków działalności obsadzonej przez nią Izby Dyscyplinarnej.

Reklama