Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dogadany bubel w sprawie Izby Dyscyplinarnej i sędziów. Czy Unia na to pójdzie?

Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie Budynek Sądu Najwyższego w Warszawie Mariochom / Wikipedia
Przełom w życiu koalicji: PiS i ziobryści dogadali się w sprawie poparcia prezydenckiego projektu, który ma m.in. zlikwidować Izbę Dyscyplinarną. Ustawa w Sejmie raczej nie jest zagrożona. Tylko niczego w sytuacji prześladowanych sędziów nie polepsza. I nie polepsza stanu praworządności w Polsce.

Na czwartkowe posiedzenie komisji sprawiedliwości PiS i Solidarna Polska przyszły z poprawkami, każda ze swoimi. Poprawki ziobrystów tradycyjnie nie zostały wcześniej przekazane komisji, ani Biuro Legislacyjne nie mogło przygotować uwag, ani opozycja ich przeanalizować. Ale to do niczego rządzącym nie było potrzebne, bo najwyraźniej byli już dogadani i popierali nawzajem swoje poprawki.

Czytaj też: Karykatura prokuratury. Mrozić, szykanować, robić miejsce dla swoich

Duda, PiS, ziobryści i testy

Zaczęli od tej zgłoszonej przez Krzysztofa Lipca (PiS) modyfikującej największą kość niezgody ziobrystów w projekcie Andrzeja Dudy – tzw. test bezstronności i niezawisłości sędziego. Ziobryści od tygodni rozdzierali szaty, że procedura pozwoli eliminować z orzekania neosędziów. Mimo że w prezydenckim projekcie wyraźnie napisano, że sposób powołania sędziego nie może być jedynym argumentem na rzecz stwierdzenia jego braku bezstronności i niezawisłości. Trzeba też będzie wykazać, że sposób powołania ma wpływ na bezstronność sędziego w konkretnej sprawie, w której strona żąda testu.

Sensownie czy nie, przepis był wymieniany przez wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kaletę i ministra Zbigniewa Ziobrę jako absolutnie niemożliwy do zaakceptowania. Proponowali „test apolityczności sędziego”, który zmierzał do eliminowania z sądzenia osób publicznie krytykujących rządowe reformy sądów. To była jawna prowokacja wobec Unii.

Reklama