Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kaczyński, jedyny wicepremier. Jego wejście do rządu mówi coś ważnego i niejedno zmienia

Jarosław Kaczyński przyjmuje nominację od prezydenta Andrzeja Dudy, 21 czerwca 2023 r. Jarosław Kaczyński przyjmuje nominację od prezydenta Andrzeja Dudy, 21 czerwca 2023 r. Przemysław Keler / Kancelaria Prezydenta RP
Władza Kaczyńskiego będzie odtąd o wiele bardziej detaliczna i bezpośrednia. A w przypadku osób niemających żadnej konkretnej wiedzy, a tylko wyobrażenia, uprzedzenia, kaprysy i życzenia, oznacza to zupełną nieobliczalność. Ratuj się, kto może!

Już od kilkunastu dni szerzyły się wieści, jakoby Jarosław Kaczyński zamierzał powrócić na opuszczone równo przed rokiem stanowisko wicepremiera. I faktycznie tak się stało – „w samo południe” najdłuższego dnia roku, 21 czerwca, prezes wszystkich Polaków znów został wicepremierem wszystkich Polaków.

Tym razem jednak będzie pełnił swój urząd bez wskazania resortu ani obszaru działalności (wcześniej było to „bezpieczeństwo państwa”), gdyż najwyraźniej będzie to wicepremier ogólny, powszechny, pełnomocny, „koordynujący”, a przede wszystkim jedyny. Aby gwiazda wciąż nieemerytowanego zbawcy narodu jaśniała jak najpełniejszym blaskiem, dotychczasowi wicepremierzy, w liczbie czterech, usłużnie złożyli dymisje. Dla jednego z nich, byłego ministra rolnictwa Henryka Kowalczyka, oznacza to nawet degradację do smętnego dość stanowiska ministra bez teki. Dla rozlubowanego w swoich tytułach Piotra Glińskiego to również czarny dzień.

Kaczyński wraca dopilnować interesu

Jarosław Kaczyński również, zupełnie jak Kowalczyk, nie będzie miał „teki”, czyli dużej teczki, takiej godnej członka rządu, ale tylko dlatego, że w gruncie rzeczy wszystkie teki i teczki noszone przez ministrów będą jego. Cóż, można sobie żartować, ale wejście Kaczyńskiego do rządu mówi coś ważnego i niejedno zmienia. Bezpośrednim powodem powrotu do rządu jest, jak zgodnie przyznają komentatorzy, obawa o postępującą dekompozycję środowiska partyjnego, a szczególnie podziały i kłótnie związane z funkcjonowaniem sztabu wyborczego, obsługi PR i całego pionu propagandowego. Sztab kampanii jest w rozsypce, wcześnie odpalone hity wyborcze, takie jak 800 plus i komisja do spraw wpływów rosyjskich, nie przekładają się na wzrosty poparcia w sondażach, a opozycja zdaje się nabierać trochę wiatru w żagle. W dodatku awantury w samym rządze przenoszą się już do mediów, co szkodzi jego wiarygodności w oczach elektoratu PiS.

Z pewnością prezes chce przypilnować interesu, patrzeć na ręce kilku niepewnym osobom, na czele ze Zbigniewem Ziobrą, ale całkiem możliwe, że chodzi o coś więcej. Niecieszący się dobrym zdrowiem Jarosław Kaczyński w ostatnich miesiącach mógł się czuć nieco wyobcowany i politycznie osłabiony. Dysponując ograniczonymi siłami fizycznymi, ma większą szansę uniknąć uszczerbku na swoim autorytecie lidera, gdy mimo wszystko w każdy wtorek będzie się pokazywał na posiedzeniu rządu i komentował różne sprawy.

Ponadto dla własnych wyborców stanie się jeszcze silniejszą i bardziej dostojną figurą, zajmując formalne stanowisko. A to tym bardziej, że wyborcy PiS zrozumieją bez słów, że w tym rządzie to Mateusz Morawiecki będzie teraz wicepremierem, a faktycznie rządzić będzie Kaczyński. W konfrontacji z Donaldem Tuskiem, który obecnie jest „nikim”, bo „tylko” szefem partii, lepiej mu będzie występować jako ktoś większy niż tylko szef partii, nawet rządzącej. Wizerunkowo opłaca się stawać do boju jako osoba na wysokim stanowisku, tytułowana premierem. Z pewnością Kaczyński, który jak wiadomo, nie lubi siedzieć w rządzie i zajmować się szczegółami, brał pod uwagę tę korzyść.

Czytaj też: Brudziński za Porębę szefem sztabu PiS. Jakie były kulisy tej zmiany?

Rząd PiS bardziej nieobliczalny

A jednak dla PiS wejście Kaczyńskiego do rządu ma też niemałe minusy. Wynikają one głównie z tego, że Jarosław Kaczyński dosłownie na niczym się nie zna, a jednocześnie dosłownie na każdy temat ma swoje zdanie. Dla prac rządu może to być bardzo destrukcyjne. Wszyscy będą bowiem instynktownie czuć, że Morawiecki jest tylko podwładnym Kaczyńskiego, i to właśnie słowo wicepremiera jest słowem ostatnim i rozstrzygającym. I tak na każdym posiedzeniu rządu Kaczyński będzie mógł ad hoc wywracać do góry nogami każdą sprawę, mówiąc „proponuję…”. Co mu tylko przyjdzie do głowy, każde jego widzimisię stanie się decyzją rządu.

W konsekwencji władza Kaczyńskiego będzie odtąd o wiele bardziej detaliczna i bezpośrednia. A w przypadku osób niemających żadnej konkretnej wiedzy, a tylko wyobrażenia, uprzedzenia, kaprysy i życzenia, oznacza to zupełną nieobliczalność. O takiej władzy mówi się w politologii, że jest „dyskrecjonalna”, czyli „punktowa”, oraz „woluntarystyczna”, czyli oparta na przypadkowych chętkach, sympatiach i antypatiach. Ratuj się, kto może!

Czytaj też: Kaczyński atakuje bez pardonu, robi się coraz groźniej

Morawiecki ma kłopoty

W bardzo trudnym położeniu znajdzie się teraz Mateusz Morawiecki, którego autorytet już bezpardonowo podważają konkurencyjne frakcje. Obecnie ta wysoce niekomfortowa, a właściwie poniżająca sytuacja jeszcze się pogorszy. Bo jego szef będzie siedział koło niego, interweniując w dowolnej chwili, gdy mu się coś nie spodoba, i to właśnie od tego szefa będzie zależało, czy w danej chwili młodszy podwładny będzie mógł się czuć bezpiecznie, czy też ochrona zostanie mu odmówiona, a konkurentom pozwoli się poharcować. A nie od dziś przecież wiadomo, że Jarosław Kaczyński jest mistrzem w stosowaniu metody „dziel i rządź”, której elementem jest trzymanie wszystkich w niepewności.

Gdy sprawy będą się toczyć w złym kierunku, całkiem niewykluczone, że Kaczyński zamieni się z Morawieckim funkcjami i w dzień wyborów będziemy mieli premiera Kaczyńskiego. W tej pozycji będzie mu z pewnością łatwiej w razie czego ogłosić, że wynik wyborów nie zostanie uznany. Ale może zostawmy sobie te dywagacje na koniec lata. W przeddzień wakacji chyba nie wypada.

Czytaj też: PiS sam w strachu chce nas straszyć migrantami. Uda się?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama