Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Błaszczak ogłasza czwarte pytanie referendalne. O zaporę na granicy z Białorusią

Mariusz Błaszczak Mariusz Błaszczak Maciej Nędzyński / CO MON / Ministerstwo Obrony Narodowej
PiS dzień po dniu ogłaszał pytania referendalne, na które Polacy mają odpowiedzieć w dniu wyborów parlamentarnych 15 października. W sumie mają być cztery.

Czwarte pytanie referendalne ma taką postać: „Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?”. Ostatnie pytanie ogłosił w poniedziałek rano minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. „Polska może stać się kolejnym celem Putina, a nasze bezpieczeństwo jest realnie zagrożone. Dlatego konsekwentnie wzmacniamy Wojsko Polskie i budujemy zaporę na granicy z Białorusią i Rosją” – mówi szef MON w spocie opublikowanym w sieci. Jego słowom towarzyszy wideo, na którym widać m.in. żołnierzy patrolujących okolice granicy i część systemu Patriot. „Donald Tusk i jego ekipa najpierw likwidowali jednostki wojskowe na wschodzie Polski, potem krytykowali nas za to, że zbudowaliśmy barierę na granicy z Białorusią, a następnie zapowiadali jej likwidację. Nie pozwolimy na to, aby Polska była bezsilna na coraz większą agresję Putina”.

„Polityka” wielokrotnie opisywała, jak na granicy łamane są prawa człowieka, a władza stosuje nielegalne pushbacki. „W październiku władza uchwaliła ustawę wywózkową, która miała na trwałe zalegalizować pushbacki. Potem sądy orzekły, że podobnie jak rozporządzenie MSWiA jest sprzeczna z konstytucją (prawo do azylu, zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania) i międzynarodowymi konwencjami. Uchodźcy, z którymi rozmawiali aktywiści z Grupy Granica, zgłaszali im bezwzględność, brutalność, a nawet tortury stosowane przez polskich mundurowych” – pisała niedawno Ewa Siedlecka.

Referendum, które PiS planuje przeprowadzić w dniu wyborów 15 października, pierwotnie miało dotyczyć właśnie migracji i dyktowanej przez Unię Europejską rzekomej „przymusowej relokacji uchodźców”. Poprzednie dwa pytania referendalne do tej sprawy nie odnosiły się w ogóle. Przypomnijmy: pierwsze pytanie w referendum, ogłoszone w ostatni piątek przez Jarosława Kaczyńskiego, dotyczy prywatyzacji („Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?”), drugie, ogłoszone w sobotę przez byłą premier Beatę Szydło, dotyczy wieku emerytalnego („Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?”). Dopiero trzecie pytanie, o którym poinformował w niedzielę premier Morawiecki, dotyczy migracji: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”.

Tu chodzi o władzę

„Polityka” jako pierwsza ujawniła, że w „referendum migracyjnym” ma się pojawić więcej pytań. „W PiS trwa spór o zapowiedziane razem z wyborami referendum migracyjne” – pisała Anna Dąbrowska. „Część mediów zaczęła nawet pisać, że partia może się wycofać z tego pomysłu. Według naszych informacji samo głosowanie ma się odbyć na pewno, dyskusja dotyczy raczej pytań referendalnych: czy pozostać przy jednym na temat uchodźców, czy jakieś dodać”. Według naszych rozmówców z PiS w grę wchodziły tematy reparacji od Niemiec, polityki unijnej, spraw gospodarczych i socjalnych (w tym wiek emerytalny, program 800 plus i prywatyzacja).

Sens pytania o prywatyzację wyjaśniał Jarosław Kaczyński. „Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek” – powiedział. Dodał, że „zaplecze Tuska” mówi o tym wprost, a na dowód twórcy spotu umieścili fragment wypowiedzi ekonomisty Bogusława Grabowskiego ze stycznia tego roku, który pytany w Radiu Zet, czy opozycja – jeśli przejmie władzę – powinna odwrócić fuzję Orlenu z Lotosem i rozbić Orlen, odpowiedział: „Absolutnie tak”. „Firmy paliwowe, energetyczne, porty mają być prywatne? Lotniska? Tak” – mówił Grabowski. Ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej podkreślał w piątek, że nie jest doradcą żadnego polityka, w tym Donalda Tuska, i prezentuje własne poglądy.

Pytanie o wiek emerytalny nie przypadkiem ogłosiła Beata Szydło. To jej rząd w 2015 r. odwrócił reformę wprowadzoną wcześniej przez koalicję PO-PSL, czyli podwyższenie tego wieku do 67 lat dla mężczyzn i kobiet. Rząd Tuska tłumaczył zmianę koniecznością budżetową, ale została ona źle przyjęta przez Polaków. Większość państw Zachodu podwyższało w ostatnich dekadach wiek emerytalny – ze względu na starzenie się społeczeństw i problemy z finansowaniem systemu emerytalnego. PiS w kampanii wyborczej 2015 mówił, że PO każe Polakom „pracować do śmierci”. Obecnie żadna z głównych partii politycznych, w tym Koalicja Obywatelska, nie ma w programie podwyższenia wieku emerytalnego. Donald Tusk wielokrotnie powtarzał, że nie wróci do tego pomysłu.

Premier Morawiecki wprowadził po raz kolejny kwestię „przymusowej relokacji”. Rzecz w tym, że w Unii Europejskiej nie mówi się o przymusowej relokacji uchodźców, a nawet gdyby się mówiło, to Polska, która przyjęła 2 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, byłaby z takiego obowiązku zwolniona. Bruksela debatuje nad różnymi drogami wsparcia krajów, które biorą na siebie migracyjny ciężar. Jak wyjaśniała Ewa Siedlecka: „Unia Europejska debatuje nad powrotem do mechanizmu relokacji uchodźców. Polskie władze, zamiast wspólnie debatować na forum UE, zajmują się wzniecaniem społecznego buntu przeciwko projektowi, którego – w kształcie (by zacytować klasyka), który oprotestowuje PiS – nie ma. Bo nie o kształt tu chodzi. Nie o Unię i nie o uchodźców. Chodzi o władzę”.

Referendum: w sumie cztery pytania

Posłowie w tym tygodniu mają się zająć przepisami, które w ogóle umożliwią przeprowadzenie referendum razem z wyborami do Sejmu i Senatu. Do tej pory takie głosowanie byłoby sprzeczne z kodeksem wyborczym.

Róża Rzeplińska z MamPrawoWiedzieć.pl stwierdziła w podkaście „Polityki”, że obozowi władzy chodzi o naginanie zasad finansowania kampanii wyborczej. Kampania referendalna, w przeciwieństwie do sejmowej czy senackiej, ma dużo mniej ograniczeń finansowych. Granice między nimi mogą być płynne, co w konsekwencji może oznaczać zwielokrotnienie przewagi obozu władzy nad opozycją. Dr hab. Krzysztof Urbaniak, profesor Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, członek Zespołu Ekspertów Wyborczych Fundacji im. Stefana Batorego, mówił z kolei w połowie lipca, że połączenie referendum w sprawie migrantów z wyborami parlamentarnymi nie jest zgodne z obowiązującym prawem, łamie ciszę legislacyjną i jest ingerencją w proces wyborczy.

Na początku sierpnia Państwowa Komisja Wyborcza opublikowała informację, że zgodnie ze zmienianym przez parlament prawem zarówno wybory, jak i referendum można przeprowadzić jednocześnie i w tym samym lokalu wyborczym. Wyjaśniła, że wyborcy będą wrzucali karty wyborcze i referendalne do tej samej urny, ale jeśli ktoś odmówi udziału w referendum, to „w żadnej mierze” nie można go do tego zmusić.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną