W ostatnim tygodniu zarząd Nowej Lewicy (partii powstałej z połączenia SLD i Wiosny) wstępnie zatwierdził nazwiska pierwszych trójek kandydatów na wyborczych listach. Na jedynki w niewielkiej większości trafili obecni posłowie, pozostałe już standardowo obsadzili regionalni liderzy czy zasłużeni działacze.
Listy są partyjne, nie koalicyjne, co jest jasnym sygnałem, że Lewica boi się powtórki z 2015 r., gdy koalicja pod wodzą SLD nie przekroczyła progu 8 proc. i znalazła się poza Sejmem. Partnerzy z Razem, Polskiej Partii Socjalistycznej i Unii Pracy znów nie zobaczą więc ani grosza z subwencji.
Mają za to szanse na mandaty senackie – kandydować w ramach opozycyjnego paktu będą m.in. liderzy PPS (Wojciech Konieczny to obecnie jedyny senator Lewicy) i UP, a także dwie polityczki Razem: Anna Górska i Magdalena Biejat. Ta ostatnia zaczęła kampanię z przytupem – jako cel retorycznych ataków Romana Giertycha, przyjaciela liberalnej opozycji, znanego skądinąd z Młodzieży Wszechpolskiej amatora kuriozalnych sondaży.
Czytaj też: