Dymisja najważniejszych polskich generałów. Fatalny moment dla naszego bezpieczeństwa
Informacja o dymisjach szefa sztabu generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmunda Andrzejczaka i dowódcy operacyjnego rodzajów sił zbrojnych gen. broni Tomasza Piotrowskiego, którą jako pierwsza podała „Rzeczpospolita”, sprawia, że wszyscy dziś są zaniepokojeni i zaskoczeni. Może nie tyle samą treścią tej decyzji, czyli chęcią odejścia, ile momentem, w którym się o tym dowiadujemy.
Czytaj też: Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą. Mamy bitwę na górze, Błaszczak kłóci się z generałami
Za dużo upolitycznienia wojska przez władzę
To, że gen. Piotrowski mógł chcieć odejść, nie było tajemnicą. O tym, że gen. Andrzejczak mógł się czuć na cenzurowanym, też się mówiło. I on sam zapewne przeczuwał, że może nie doczekać do końca swojej kadencji w przyszłym roku.
Nie wiemy jednak, jaka jest treść złożonych wniosków, nie wiemy, jakie są oficjalne powody. W obiegu jest już kilka domysłów i spekulacji: od kwestii personalnych po związane z wojskowym szkoleniem i ćwiczeniami. Niezależnie od powodu jest to fatalny moment, który wprowadza na wielu szczeblach niestabilność, podważa zaufanie do sił zbrojnych, a także, a może przede wszystkim, do ich cywilnego kierownictwa.
Sami generałowie, którzy są wojskową elitą, a w cywilnym świecie równie dobrze mogliby być wysokiej klasy menedżerami lub profesorami na najlepszych uczelniach, musieli wiedzieć, że ich decyzja będzie wpisywała się w świat polityki. Za dużo było upolityczniania wojska w tej kampanii wyborczej i te dymisje podsycają to zjawisko.
Czytaj też: