To, co właśnie uczynił Andrzej Duda, ma nie tylko zabetonować prezydenckie nominacie neosędziów, ale też zrobić z Sądu Najwyższego – na wzór Trybunału niegdyś Konstytucyjnego – strażnika nienaruszalności pisowskiej wizji państwa i wymiaru sprawiedliwości. Przynajmniej do końca kadencji Dudy. Plan szatański, ale nie taki łatwy do wykonania.
Czytaj także: 8 lat rządów PiS. Mamy Budapeszt w Warszawie, nie jesteśmy państwem prawa
Kolejny powód desygnowania Morawieckiego
W dniu ogłoszenia zamiaru desygnowania na premiera dotychczasowego szefa pisowskiego rządu Mateusza Morawieckiego prezydent posłał do Sądu Najwyższego nowelizację jego regulaminu. Zmianę taką musi kontrasygnować premier, co jest dodatkowym wytłumaczeniem, dlaczego prezydent zapowiedział desygnowanie Morawieckiego, mimo że nie ma on żadnych szans na zdobycie w Sejmie większości do rządzenia.
Nowy Regulamin Sądu Najwyższego ma zmniejszyć z trzech czwartych do jednej drugiej kworum wszystkich sędziów SN konieczne do wydawania uchwał tzw. pełnego składu. Dlaczego to takie groźne?
W tej chwili w Sądzie Najwyższym jest przewaga neosędziów: 49 do 42. To oznacza, że mogą oni już sami przyjmować uchwały, które mają w Polsce moc prawa. Bezwzględnie wiążą wszystkie składy orzekające w SN. Ale zmienić je może tylko inna uchwała – właśnie w tzw. pełnym składzie. Zapadają one w odpowiedzi na pytania prawne sądów, składów samego Sądu Najwyższego lub I Prezesa SN, a dotyczące szczególnie doniosłych zagadnień prawnych.
Ostatnia tej rangi uchwała – trzech połączonych jeszcze starych Izb (Cywilnej, Karnej i Pracy) zapadła w 2020 r. jako realizacja wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, a opisywała procedurę badania prawidłowości powołania neosędziów. Teraz należy się spodziewać, że pierwszą uchwałą SN w nowym „pełnym” składzie będzie zmiana tej wcześniejszej tak, by uniemożliwić weryfikację neosędziów za pomocą tej procedury.
Pod warunkiem że dojdzie do orzekania. Może nie dojść, bo sędziów jest co prawda mniejszość w porównaniu z neosędziami, ale zapewne będą składać wnioski o wyłączenie ze składu tych drugich, sprawa się przeciągnie. A nawet jeśli dojdzie do uchwały, to sędziowie mają inne narzędzia do weryfikacji neosędziów: badanie prawidłowości składu sądzącego przewidziane jest i w kodeksie karnym, i w kodeksie cywilnym, no a poza tym są wyroki TSUE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka kwestionujące powołania sędziowskie z udziałem stworzonej przez PiS neoKRS i przewidujące procedurę badania gwarancji bezstronności neosędziów.
Sędzia Żurek: Jeśli ten układ się zabetonuje, nadejdzie mroczna noc
Wrogi gest Andrzeja Dudy
Gorzej wygląda kwestia zmonopolizowania wykładni prawa przez neosędziów w Sądzie Najwyższym. Dla sądów powszechnych to tylko wskazówka, ale jest naprawdę poważne ryzyko uchylania wyroków sprzecznych z uchwałą pełnego składu SN.
Tak czy inaczej, ruch prezydenta jest gestem wrogim, zamachem na niezależność Sądu Najwyższego. Pokazuje, że płonne są nadzieje na pokojową jego kohabitację z przyszłym rządem Donalda Tuska. I na to, że podpisze niektóre przynajmniej ustawy naprawiające państwo po PiS – partii, z której Duda się wywodzi i którą przez ostatnie osiem lat wspierał. Prezydent najwyraźniej nie planuje kohabitacji, ale konfrontację.