Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Czy aborcja poróżni rząd? Kto zawalczy, a kto ustąpi pola

Lewica i KO mówią, że wyborcy oczekiwali liberalizacji prawa, a nie powrotu do poprzedniego stanu. Na to Trzecia Droga odpowiada, że ich wyborcy mają w tej sprawie odmienne zdanie – przy czym akurat wyborcy TD mają poglądy bardziej liberalne od partyjnych liderów. Lewica i KO mówią, że wyborcy oczekiwali liberalizacji prawa, a nie powrotu do poprzedniego stanu. Na to Trzecia Droga odpowiada, że ich wyborcy mają w tej sprawie odmienne zdanie – przy czym akurat wyborcy TD mają poglądy bardziej liberalne od partyjnych liderów. Władysław Kosiniak-Kamysz / Facebook
Koalicja 15 października nie może się porozumieć w kwestii prawa aborcyjnego. Liczba projektów ustaw stale rośnie. Zamiast kłótni najwyższy czas na głosowanie w Sejmie. Wtedy zobaczmy, kto na czym stoi.

W ostatnich dniach Trzecia Droga ogłosiła projekt przywracający tzw. kompromis aborcyjny, czyli stan prawny sprzed decyzji Trybunału Julii Przyłębskiej, która wywołała czarne protesty. Koalicja Polski 2050 i PSL-u zapowiada również projekt ogólnokrajowego referendum w sprawie aborcji.

Tymczasem w Sejmie mamy już projekty liberalizujące prawo aborcyjne. Wcześniej Koalicja Obywatelska złożyła projekt ustawy wprowadzającej legalną aborcję do 12. tygodnia. Jeszcze wcześniej, na samym początku kadencji, Lewica wniosła do Sejmu dwa własne projekty. Jeden z nich również wprowadza dopuszczalność przerwania ciąży do 12. tygodnia, a drugi proponuje depenalizację aborcji. Lewica określa ten ostatni projekt mianem ustawy ratunkowej – jej zdaniem należy go wprowadzić natychmiast, w celu ratowania kobiet, których bezpieczeństwo jest zagrożone przez istniejący stan prawny.

Obecnie żaden z projektów nie może jednak liczyć na oficjalną większość w parlamencie. Trzecia Droga nie popiera bowiem projektów liberalizujących prawo aborcyjne, natomiast KO i Lewica nie popierają przywrócenia „kompromisu” ani referendum. Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz przekonują, że ich projekt jest jedynym, który może podpisać prezydent Duda.

Lewica i KO mówią, że wyborcy oczekiwali liberalizacji prawa, a nie powrotu do poprzedniego stanu. Na to Trzecia Droga odpowiada, że ich wyborcy mają w tej sprawie odmienne zdanie – przy czym akurat wyborcy TD mają poglądy bardziej liberalne od partyjnych liderów. Można by wszystko rozstrzygnąć w referendum, ale pozostali partnerzy nie chcą go w temacie praw kobiet – i tak kręcimy się w kółko.

Łukasz Lipiński: Zamiast się spierać o aborcję, można coś zrobić

Czy aborcja poróżni rząd?

Pojawia się zatem pytanie, czy koalicja może się osłabić albo rozpaść z powodu różnic w sprawie aborcji? To wydaje się mało prawdopodobne. Po pierwsze, byłoby to całkowicie nieracjonalne. Podobnych punktów spornych jest i będzie więcej – i trudno przyjąć, że rząd będzie się rozpadał przy każdej tego rodzaju okazji. Poza tym wspólnych spraw wciąż jest znacznie więcej niż istotnych różnic. W dodatku wyborcy wszystkich formacji koalicyjnych są do siebie stosunkowo podobni światopoglądowo, stąd nie oczekują zmiany rządu.

Po drugie, wszystkie strony wysyłały już sygnały pogodzenia się z istniejącą sytuacją. Donald Tusk powiedział, że wyborcy mieli pełną jasność stanowisk poszczególnych partii w tej sprawie, gdy szli do głosowania. Włodzimierz Czarzasty powiedział, że jego zdaniem w tej kadencji Sejmu nie dojdzie do liberalizacji prawa. Z kolei Trzecia Droga stoi na stanowisku, że po prostu realizuje swoje obietnice wyborcze, które były inne niż w przypadku pozostałych partnerów koalicyjnych.

Po trzecie, wydaje się, że przed wyborami samorządowymi i europejskimi różnica stanowisk w sprawie aborcji tak naprawdę opłaca się wszystkim stronom koalicji rządzącej. KO i Lewica podkreślają, że ważną motywacją wyborców koalicji 15 października była kwestia praw kobiet. Potwierdzają to zresztą dane z exit poll, które pokazują, że była to szczególnie częsta motywacja wśród kobiecej części elektoratu. Obu formacjom opłaca się teraz zatem, żeby przed wyborami samorządowymi i europejskimi przypomnieć swoje stanowisko w tej silnie emocjonalnej sprawie – i w ten sposób odróżnić się od Trzeciej Drogi. Do tego Lewica w dużych miastach będzie prawdopodobnie formułować przekaz, że PiS nie jest już realnym zagrożeniem i prawdziwy wybór jest między KO a Lewicą – a ta ostatnia jest w sprawach praw kobiet bardziej zdecydowana.

Ale i Trzeciej Drodze, która w wyborach lokalnych może rywalizować o głosy z PiS-em, opłaca się podkreślanie, że nie popiera liberalizacji prawa aborcyjnego, lecz tylko przywrócenie „kompromisu” – ponieważ może w ten sposób apelować do części wyborców prawicy zniechęconych do PiS. Nie bez powodu powrót do kompromisu poparł ostatnio były premier Mateusz Morawiecki.

Czytaj także: Niektóre sprawy młodych Polek da się załatwić w 10 minut. 7 wyzwań dla rządu

Czas na głosowanie

Można jednak zapytać, czy pogodzenie się przez wszystkie strony z istniejącym patem to nie za mało – i czy ktoś nie powinien bardziej zawalczyć albo ustąpić pola. Problem taktyczny polega na tym, że w razie ponownego przyjęcia kompromisu z lat 90., do czego teoretycznie można by zgromadzić większość w parlamencie, znacznie trudniej będzie potem uchwalić przepisy liberalizujące prawo aborcyjne – a więc utrudniałoby to realizację obietnic wyborczych KO i Lewicy. Z kolei prezydent Duda rzeczywiście może nie podpisać żadnej innej ustawy, ale nie zawsze będzie prezydentem, więc jest to argument o terminie ważności do końca kadencji, czyli niecałe dwa lata. W każdym scenariuszu aktualne pozostaje zaś pytanie: co z obecnym Trybunałem Konstytucyjnym, który zapewne będzie próbował zablokować każdą zmianę prawa w tym obszarze?

Z pewnością można zrobić jedną rzecz – doprowadzić do głosowania wszystkich zgłoszonych ustaw i zobaczyć, kto na czym stoi. W Trzeciej Drodze nie obowiązuje dyscyplina głosowania w sprawach kulturowych, a część jej posłów i posłanek ma poglądy bardziej liberalne niż szefowie. Mogłoby się wówczas okazać, że któraś z bardziej liberalnych ustaw jednak uzyska większość parlamentarną. Nie dowiemy się tego jednak, póki nie sprawdzimy. Szymon Hołownia zapowiada prace parlamentarne nad ustawami w marcu. Cytując klasyka: panie i panowie, policzmy głosy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną