Tekst o Łodzi to trzeci artykuł w cyklu o wyborach samorządowych 2024 r. w największych miastach, przygotowywanym we współpracy z Polityką Insight. Wcześniej pisaliśmy o Poznaniu i Katowicach. Więcej o wyborach samorządowych w serwisie „Polityki” przeczytasz tutaj, a podkastu PI o wyborach w Łodzi można wysłuchać tu.
Do przypieczętowania ostatniej kadencji wystarczy Hannie Zdanowskiej prawdopodobnie znów jedna tura. W 2018 r. zdeklasowała konkurencję, uzyskując od razu przeszło 70-proc. poparcie. Teraz raczej nie powtórzy tego wyniku: ostatnia kadencja była mniej udana, a na rozwiązanie problemów miasta potrzeba więcej niż środków z KPO, które prezydentka przedstawia jako remedium na wszystkie bolączki.
Z czym mierzy się Łódź
Na pierwszy plan wysuwają się ciągnące się remonty, a z nimi rozkopane ulice i utrudnienia w ruchu. Stoją za nimi problemy finansowe, które magistrat zrzuca na straty spowodowane przez tzw. Polski Ład, czyli zmiany podatkowe wprowadzone przez rząd PiS. Faktem jest, że uszczuplił on wpływy z podatków do łódzkiej kasy i odbił się na inwestycjach, ale problemy nie wynikają wyłącznie z braku środków. Eksperci zwracają uwagę na złe planowanie przestrzenne. Remonty rozkłada się na etapy, co sprawia, że trwają w zasadzie permanentnie. Modernizacja trzyipółkilometrowej al. Śmigłego-Rydza ma trwać aż dziesięć lat.
W Łodzi remontuje się często, bo drogi są dziurawe. Wynika to z bardzo intensywnego ruchu samochodowego. Łodzianie wybierają osobówki, bo komunikacja zbiorowa nie jest realną alternatywą. Tramwaje jeżdżą tu niewiele ponad 16 km/h, wyprzedzając tylko słynący z licznych wykolejeń Wrocław. Kosma Nykiel, urbanista i kandydat Trzeciej Drogi do rady miasta, uważa, że najlepszym sposobem na przyspieszenie składów byłoby wprowadzenie dla nich priorytetu na skrzyżowaniach. Jego zdaniem takie rozwiązanie pozwoliłoby zaoszczędzić nawet 25 proc. marnowanego czasu.
Według Nykiela miasto nie decyduje się na to, bo obawia się reakcji kierowców, którzy spędzają w korkach więcej czasu niż mieszkańcy jakiegokolwiek innego miasta. Brak działań napędza jednak błędne koło: słaba komunikacja skłania mieszkańców do używania samochodów, które z kolei nadwerężają infrastrukturę drogową i hamują rozwój tzw. zbiorkomu.
Tramwaje stoją nie tylko z powodu braku priorytetu – latem zatrzymują je potoki wody paraliżujące ulice. Znane jako „powodzie błyskawiczne”, są pochodną intensywnych ulew, gdy może spaść nawet do 15 proc. rocznych opadów. Łódzka kanalizacja nie jest dostosowana do takich anomalii, a postępujące zmiany klimatu wymuszają jak najszybsze rozwinięcie małej retencji.
Kompleksowej strategii wymaga też walka ze smogiem. Do wymiany pozostaje kilkanaście tysięcy kopciuchów, a będzie to utrudnione przez specyfikę zabudowy. Dominują tu stare i zabytkowe kamienice, a sieć centralnego ogrzewania jest słabo rozwinięta. Ich termomodernizacja jest z kolei utrudniona przez kiepski stan techniczny i przepisy chroniące zabytki.
Czytaj też: Darmowa komunikacja miejska. Czy to się opłaca? Nie wszyscy są tacy pewni
Zdanowska wygra i tak?
Jeśli dodać depopulację i mało atrakcyjny rynek pracy, można być zaskoczonym utrzymującą się popularnością prezydentki. Składają się na nią trzy czynniki. Po pierwsze, Zdanowska kojarzona jest z wielkim postępem, jaki miasto poczyniło od czasów transformacji. W 2000 r. aż 25 proc. mieszkańców nie miało pracy, co wiązało się z powszechnym ubóstwem i przestępczością. Łódź jak mało które miasto zyskało na funduszach europejskich – a pierwsze poważne owoce zaczęto obserwować za rządów Zdanowskiej i to ona postrzegana jest jako matka tej przemiany.
Po drugie, Koalicja Obywatelska jest zdecydowanie najsilniejszą partią w Łodzi, a Zdanowska jest jej najważniejszą polityczką w mieście i regionie. Jeśli chodzi o wpływy na lokalnej i ogólnokrajowej scenie, bardziej znaczącą pozycję wśród samorządowców ma chyba tylko Rafał Trzaskowski. Poza kontrolowaniem własnej partii udało jej się zwasalizować Nową Lewicę, która dawniej, jako SLD, była dla łódzkiej PO największym rywalem. W tym roku partie dzielą listę, a po wyborach – już w osobnych klubach – będą stanowić zaplecze Zdanowskiej.
Po trzecie, Zdanowska miała szczęście do rywali. Kandydaci PiS zawsze byli dość przypadkowi. Podobnie jest z Agnieszką Wojciechowską van Heukelom, dawniej związaną z Korwinem i Kukizem, a od początku obecnej kadencji Sejmu jedną z największych zwolenniczek konfrontacyjnego kursu względem rządu. Prezydentką Łodzi próbowała zostać już dwukrotnie.
Czytaj też: Strefy czystego transportu. Obalamy mity. Miasta się boją, prawica broni kopcących aut
Trzecia Droga zdecydowała się pójść do wyborów z ruchami miejskimi i Razem. Komitet długo zastanawiał się nad wystawieniem kogoś z aktywistów, np. wspominanego już Nykiela z ruchu Łódź Cała Naprzód! Finalnie zdecydował się na Ewę Szymanowską, posłankę Polski 2050. Wybór zwiastuje mało konfrontacyjną kampanię, bez większych szans na sukces.
Listę kandydatów domykają Janusz Wdzięczak z Energii dla Łodzi i Klaudia Domagała z Konfederacji. Oboje zwracają się w kampanii do przedsiębiorców i między sobą powinni rozegrać pojedynek o czwarte miejsce.
Skomplikowana sytuacja miasta wymaga intensywnej pracy programowej. Główne oponentki Zdanowskiej na razie jednak nie przebiły się z dużymi inicjatywami, a rywalizacja jest mało interesująca. Wygląda na to, że obecna prezydentka będzie miała okazję dokończyć inwestycje i ponownie zmierzyć się z problemami trapiącymi miasto.