Miałem wysłać redakcji zupełnie inny tekst, mianowicie o kondycji nauki polskiej. Uznałem jednak, że może poczekać jeden lub dwa tygodnie. Postanowiłem napisać o kilku facecjach politycznych wygotowanych przez przedstawicieli tzw. dobrej zmiany, projektu, który wprawdzie znalazł się na śmietniku historii w wyniku wyborów 15 października, ale ciągle podejmowane są próby jego rewitalizacji.
Wybory samorządowe są okazją dla pisiąt, aby powalczyć o kontynuację stanu rzeczy z lat 2015–23. Nie bardzo udało się w pierwszej turze, więc skupiają się na drugiej. Traktuję ten felieton, krótszy niż zwykle, bo skreślony „w ostatniej chwili”, jako udział w kampanii wyborczej przed tym, co zdarzy się 21 kwietnia. Jeśli kogoś przekonam, że oddanie głosu na kandydata PiS lub głosowanie wedle wskazań tej partii jest zachowaniem irracjonalnym, poniższy tekst spełni swoje zadanie.
TV Republika wspiera, jak może
Wiadomo, że TV Republika wspiera PiS, jak może, a nawet jeszcze bardziej. Bardzo żałuję, że z powodu obowiązków profesjonalnych nie mogę systematycznie oglądać republikantów (przypominam, że tak nazywało się najbardziej warcholskie ugrupowanie w Polsce przedrozbiorowej), ale nawet okazjonalny kontakt z tą stacją dostarcza wielce interesujących koncepcji dotyczących tego, co zdarza się w kraju i poza nim.
Całkiem niedawno republikanci zaangażowali dwóch krzepkich młodzieńców w mundurach indywidualnego chłopstwa solidarnościowego protestujących przeciwko rządowi. Zapytano jednego z nich, dlaczego Tusk nie spełnia ich postulatów. Padła odpowiedź, że to agentura kapitału amerykańsko-niemieckiego.