Kraj

Czy są jakieś granice politycznej bzdury?

Wiec wyborczy PiS Wiec wyborczy PiS Prawo i Sprawiedliwość / Facebook
Jeśli kogoś przekonam, że oddanie głosu na kandydata PiS lub głosowanie wedle wskazań tej partii jest zachowaniem irracjonalnym, poniższy tekst spełni swoje zadanie.

Miałem wysłać redakcji zupełnie inny tekst, mianowicie o kondycji nauki polskiej. Uznałem jednak, że może poczekać jeden lub dwa tygodnie. Postanowiłem napisać o kilku facecjach politycznych wygotowanych przez przedstawicieli tzw. dobrej zmiany, projektu, który wprawdzie znalazł się na śmietniku historii w wyniku wyborów 15 października, ale ciągle podejmowane są próby jego rewitalizacji.

Wybory samorządowe są okazją dla pisiąt, aby powalczyć o kontynuację stanu rzeczy z lat 2015–23. Nie bardzo udało się w pierwszej turze, więc skupiają się na drugiej. Traktuję ten felieton, krótszy niż zwykle, bo skreślony „w ostatniej chwili”, jako udział w kampanii wyborczej przed tym, co zdarzy się 21 kwietnia. Jeśli kogoś przekonam, że oddanie głosu na kandydata PiS lub głosowanie wedle wskazań tej partii jest zachowaniem irracjonalnym, poniższy tekst spełni swoje zadanie.

TV Republika wspiera, jak może

Wiadomo, że TV Republika wspiera PiS, jak może, a nawet jeszcze bardziej. Bardzo żałuję, że z powodu obowiązków profesjonalnych nie mogę systematycznie oglądać republikantów (przypominam, że tak nazywało się najbardziej warcholskie ugrupowanie w Polsce przedrozbiorowej), ale nawet okazjonalny kontakt z tą stacją dostarcza wielce interesujących koncepcji dotyczących tego, co zdarza się w kraju i poza nim.

Całkiem niedawno republikanci zaangażowali dwóch krzepkich młodzieńców w mundurach indywidualnego chłopstwa solidarnościowego protestujących przeciwko rządowi. Zapytano jednego z nich, dlaczego Tusk nie spełnia ich postulatów. Padła odpowiedź, że to agentura kapitału amerykańsko-niemieckiego. Wiadomo, że reinkarnacja osobnicza (biologiczna) jest wykluczona przez prawa przyrody, ale polityczna jest możliwa i nawet zdarza się dość często. Rzeczony „protestancki” bojowiec udokumentował reinkarnację Związku Młodzieży Polskiej (ZMP), tj. młodocianej awangardy, powstałej w końcu lat 40. i zajmującej się walką o zwycięstwo socjalizmu w świecie, w szczególności w Polsce. Organizacja przestała istnieć praktycznie w 1956 (formalnie została rozwiązana w 1957 jako jednak zbyt obciachowa, nawet biorąc pod uwagę ówczesne standardy propagandowe). To zetempowcy głosili, że główną przeszkodą w budowie nowego świetlanego ustroju są knowania kapitału amerykańsko-niemieckiego, w których walny udział mają poczynania jego polskiej agentury.

Okazuje się, że mamy reinkarnację ZMP, powiedzmy: ZMP bis, czyli związek młodzieży pisowskiej. Notabene dawny ZMP rzucił hasło „Polskie dziewczyny na traktory”, a jego obecna postać protestuje przy pomocy tego samego rodzaju pojazdów. Drugi umundurowany młodzian został zapytany o to, dlaczego protestuje. Odpowiedział, że przeciwko Zielonemu Ładowi. To ciekawe wyjaśnienie, ponieważ okazuje się, że powody traktorowych demonstracji zmieniają się dynamicznie. Długo szło o konkurencję ze strony ukraińskich produktów rolniczych, ale widocznie ta przyczyna okazała się niezbyt nośna, więc na tapecie znalazło się nowe uzasadnienie. Zielony Ład (notabene aprobowany przez rząd p. Morawieckiego, ale wtedy został przeoczony przez obecnych „protestantów”) ma zniszczyć polskie rolnictwo. Pan Tyszka, polityczny wędrowiec, obecnie w Konfederacji, dodaje, że Zielony Ład ma zniszczyć polski (a nawet europejski) przemysł. Czy są jakieś granice politycznej bzdury?

Czytaj też: Strestest Tuska po wyborach. Ma problem, z którym musi się bardzo szybko zmierzyć

„Jak długo Tusk będzie oszukiwał Polaków?”

To zrozumiałe, zważywszy na ogólny tenor propagandy w TV Republika, że wina Tuska mocno uderzyły do stosunkowo słabych głów dziennikarskiego zespołu tej stacji. Nie dziwi zatem, że jedna z „republikanckich” autorek przez co najmniej dwa dni z rzędu wałkowała kwestię ceny 5,19 zł za litr benzyny. Bystrze zauważyła, że wprawdzie ropa na świecie podrożała, ale wina Tuska i tak była niewątpliwa, bo przecież mógł wykorzystać swoje znajomości i sprawić, że Polski podwyżka nie dotknie.

To wszystko jakoś usprawiedliwia dramatyczne pytanie na „republikanckim” pasku informacyjnym: „Jak długo Tusk będzie oszukiwał Polaków?”, aczkolwiek zdecydowanie brakuje odpowiedzi: „Po wsze czasy, a nawet jeszcze dłużej”.

Inna wiadomość bardziej uderzała swoją głupotą – p. Trzaskowski najwyraźniej zdecydowanie niepokoi dobrozmieńców. Nie tylko wygrał wybory prezydenckie w stolicy w pierwszej turze, ale jest bardzo mocnym kandydatem do objęcia prezydentury całego kraju. Pojawiła się taka oto paskowa informacja: „W opuszczonej kamienicy w Warszawie znaleziono cztery ciała – Trzaskowski milczy”. To prawdziwie „polska” wiadomość w republikanckim modusie, być może nawet sama p. Holecka podała tę rewelację w swoim programie „w nowej formule, ale starym stylu”.

Faktycznie, znalezienie związku między odkryciem kilku ciał w opuszczonej kamienicy a milczeniem prezydenta Warszawy na ten temat trzeba uznać za przejaw wyjątkowej beznadziei intelektualnej. Nie cenię p. Dudy i uważam go za wyjątkowe nieszczęście w historii Polski po 1989 r., ale przecież nie uzasadniałbym tego osądu stwierdzeniem: „W trakcie tegorocznych świąt wielkanocnych odnotowano ponad 200 wypadków drogowych. Jak poinformowała Komenda Główna Policji, zginęło kilkadziesiąt osób. Policjanci zatrzymali też ponad 1,1 tys. nietrzeźwych kierowców – prezydent Duda milczy”.

Metodologia nauk wyróżnia tzw. pozorne zależności przyczynowe, np. ponieważ wskazania barometru poprzedzają zmianę pogody, to pierwsze są przyczyną drugiego. TV Republika na usługach dobrozmieńców specjalizuje się w podobnych rewelacjach.

Jaki Duda, taki kram

Dawno nie wspominałem o prof. Brodzie, fizyku jąder atomowych (jak sam siebie nazywa), rutynowanym pisięciu pierwszego sortu. Ostatnio napisał tak: „Nigdy nie przypuszczałem, że będę zmuszony głosować na Gibałę. A jednak zagłosuję na niego, bo alternatywa jest złem najwyższej miary. Gibała powinien mi to ułatwić, ma tydzień czasu na przeproszenie za dawne wsparcie dla Palikota”. Biedny prof. Broda, tyle lat miał prawo wyboru w głosowaniu, a tu nagle jest zmuszony do głosowania na p. Gibałę. A co gdy nowy faworyt polityczny fizyka jąder atomowych nie przeprosi za wsparcie dla Palikota? Ciekawe, czy uzna, że jest mu zbyt trudno głosować na p. Gibałę, czy też przeważy poczucie przymusu. Cóż, Barba non addit intellectum (Broda nie dodaje rozumu), by sparafrazować łacińskie porzekadło.

A teraz coś poważniejszego, związanego z prawem wyboru. Pan Kolarski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, deliberował nad prawami kobiet w związku z aborcją. Stwierdził, że nie należy mówić tutaj o prawach kobiet, ponieważ jest wiele niewiast (sam zna takie), które chcą być matkami i nie zamierzają skorzystać z aborcji. Otóż p. Kolarski najzwyczajniej nie rozumie sensu słowa „prawo” w kontekście „prawo do takiego a takiego postępowania”. Znaczy ono tyle, że osoba będąca podmiotem prawa (w powyższym rozumieniu) może, ale nie musi z niego skorzystać. Aż dziw bierze, że p. Kolarski studiował m.in. filozofię i socjologię w UJ, skoro nie pojmuje tak prostych spraw. Cóż, posługa u p. Dudy sprawia, że paraliż umysłowy trapi pracujące tam głowy. Najwyraźniej jaki pan, taki kram.

Jaki to kram, zresztą nie tylko p. Dudy, ale tzw. dobrej zmiany, której obecny Główny Lokator Pałacu Namiestnikowskiego służy całym sercem? Po pierwsze, PiS zamierza odnowić styl propagandy z lat 1949–56, opartej na jawnych bzdurach i paralogizmach. Po drugie, chce instalować w Polsce państwo autorytarne o wyraźnym nastawieniu antyeuropejskim. Po trzecie, ma to być system lekceważący prawa obywatelskie, a co gorsza, jego przedstawiciele po prostu nie rozumieją, o co idzie, gdy mówi się, że ktoś jest uprawniony(a) do wyboru takiego lub innego postępowania. Dlatego głosowanie na PiS (lub wedle wskazówek tej partii) w jakichkolwiek wyborach jest obywatelskim błędem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną