Otwarte poparcie prezydenta Dudy dla Karola Nawrockiego wydawało się zupełnie zwyczajne i niebudzące zdziwienia, bo kogo miał poprzeć – przecież i Duda, i Nawrocki to „decyzje prezesa Kaczyńskiego”. Ale okazało się, że to wielka sensacja, trzymana wcześniej w tajemnicy, a politycy PiS podzielili się na tych lepszych, którzy wiedzieli, i tych gorszych, niewtajemniczonych.
Duda, czyli gejmczendżer
Wszystko to było mocno śmieszne, jednak znaleźli się tacy, którzy podeszli do wystąpienia Dudy podczas konwencji Nawrockiego całkiem poważnie. Jeden z dziennikarzy „Rzeczpospolitej” napisał, że to był gejmczendżer, tak też zupełnie niezależnie sądzi prezydencki minister Marcin Mastalerek. U innych dziennikarzy powtarzały się określenia, że to było „mocne”, „przełomowe”, „charyzmatyczne” wystąpienie. Jacek Gądek z „Newsweeka” napisał, że „prezydent mówił szczerze”, „to nie jest żadna gra ani aktorstwo”. Krzysztof Stanowski też był pod wrażeniem, pisząc: „Andrzej Duda rozpykałby te wybory po raz trzeci i to z wyjątkowo dużą przewagą”.
Jednak chyba najdalej poszedł dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Słowik, pisząc: „W aspekcie politycznym – rewelacyjne przemówienie Andrzeja Dudy, (…) najmocniejsze wystąpienie w tej kampanii wyborczej”. Oczywiście, tu zawsze w podtekście jest tłumaczenie, że ocena Dudy jest po prostu obiektywna, stąd bezpieczniki w rodzaju: „może ktoś nie lubić, nie zgadzać się, uważać za złe” (Słowik), „czy ma rację, to już inna sprawa” (Gądek).