Co się wydarzyło, co nas czeka
Nawrocki z teflonu, brunatniejemy. Ale można to wygrać. Felietoniści „Polityki” o wyborach
Kondycja większości
Te wyniki to wstrząs – przede wszystkim dla koalicji 15 października. Kandydat KO ma Karola Nawrockiego tuż za plecami, w dodatku z większymi rezerwami, bo na przedstawicieli radykalnej prawicy padło łącznie ponad 50 proc. głosów i PiS naprawdę ma z czego czerpać, ma kogo mobilizować. Jeden z liderów rządzącej większości Szymon Hołownia, który do samego końca kampanii, wbrew wszystkim sondażom, powtarzał zaklęcia o tym, jak wielkie jest na niego zapotrzebowanie rodaków, zaliczył wynik wręcz kompromitujący. A to stawia pod dużym znakiem zapytania przyszłość jego i tak wciąż rachitycznej formacji oraz koalicji z ludowcami – Trzeciej Drogi, która nie jest nawet czwartą. Marszałek Sejmu będzie musiał także połknąć język, bo w ostatnich tygodniach trudno było dociec, czy aby nie przeszedł do opozycji, tak intensywnie rozliczał i krytykował gabinet Tuska, który współtworzy.
I wreszcie lewica. Ta rządowa nadal jest słaba, mimo ewidentnej emocji działającej na ostatniej kampanijnej prostej na rzecz Magdaleny Biejat i Adriana Zandberga. Zwyżki w sondażach nie dowieźli jednak do urn. Poza tym Razem to, po tej kampanii chyba jeszcze bardziej radykalna, opozycja. Premier będzie miał odtąd ból głowy nie tylko z prawicowym skrajem. O tym, w jakiej kondycji jest obecna sejmowa większość, wiele powie nam zaangażowanie przegranych w kampanię prezydenta stolicy. Jeżeli Hołownia i Biejat oraz ich partie ograniczą się jedynie do kilku zdawkowych słów poparcia, bez solidnej pracy w terenie, to będzie to oznaką utraty instynktu samozachowawczego.
Bo idźmy dalej: jeśli za dwa tygodnie zwycięży Nawrocki, dni tego rządu wydają się policzone. Jednak od razu dodajmy, że i wygrana Rafała Trzaskowskiego nie załatwia sprawy, choć daje czas.