Kultura

Pianista i piraci

Pianista i piraci. Czy YouTube niszczy muzykę?

Trzykrotnie byłam świadkiem działania szóstego zmysłu Krystiana Zimermana: na próbie w Gdańsku oraz na koncertach w Łodzi i w Londynie. Wczoraj w Essen zrobił to samo: wyczuł, że jest nagrywany, i tym razem wręcz przerwał koncert.

Próbował kontynuować, ale jednak stwierdził, że nie może się skupić i zszedł na kilka minut ze sceny. Zagadką dla mnie zawsze było, w jaki sposób wielki pianista wyczuwa, że jest przez kogoś z sali nielegalnie nagrywany. Można jednak zrozumieć, że jeśli istotnie to wyczuwa, może go to rozpraszać. A już szczególnie jeśli ktoś bezczelnie nagrywa koncert smartfonem. Takie zachowanie rozprasza zresztą nie tylko artystę, ale i sąsiadów - słuchaczy.

Inną sprawą jest, czy miał rację komentując później swoją reakcję zaskoczonej publiczności, że wiele kontraktów stracił przez dostępność danej muzyki w sieci i że YouTube niszczy muzykę. To nonsens.

Po pierwsze, miłośnicy muzyki poważnej wymagają przecież wysokiej jakości dźwięku, której YouTube nie ma. Po drugie, nagrania na YouTube zwiększają tylko popularność artysty i zachęcają do bliższego kontaktu z jego sztuką. Co więcej, zdarzają się już kariery rodem z YouTube: taki był przypadek ukraińskiej pianistki Valentiny Lisitsy, która właśnie wrzucając swoje klipy uzyskała ostatecznie lukratywny kontrakt z Deccą, a która w realu – jak się przekonaliśmy w zeszłym roku na festiwalu Chopin i Jego Europa – okazała się bardzo rozczarowująca.

Wielcy zaś artyści dzisiejszej doby mają do pirackich nagrań bardzo zróżnicowany stosunek. Że pozostaniemy przy przykładach ze świata pianistyki: Grigori Sokolov nie protestuje i chyba w ogóle nie interesuje się tym, że po każdym niemal jego recitalu na YouTube pokazuje się jego pirackie nagranie. Inny zaś wielki pianista, András Schiff, kiedyś po niezwykle udanym recitalu w Warszawie spytał swojego polskiego znajomego w Nowym Jorku: - Nie wiesz, czy ktoś może nagrał ten mój warszawski koncert? Tak świetnie mi się wtedy grało, że chętnie bym go sobie posłuchał.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną