90 lat temu w Nowym Jorku urodził się jeden z największych twórców kina XX w. Reżyser takich arcydzieł światowej kinematografii jak „2001: Odyseja kosmiczna”, „Lśnienie” oraz „Full Metal Jacket”. Mowa oczywiście o Stanleyu Kubricku. Co warto wiedzieć o nim i jego filmach?
Kubrick fotografem?
W 13. urodziny Stanley Kubrick otrzymał od swojego ojca aparat. Fotografia stała się niebawem jego wielką pasją. Już w wieku 16 lat udało mu się sprzedać pierwsze zdjęcie do magazynu „Look”. Przedstawiało sklepikarza przygnębionego śmiercią amerykańskiego prezydenta Franklina Delano Roosevelta, którą obwieszczały wiszące za sprzedawcą gazety. Jako 17-latek Kubrick został fotografem w „Look” – najmłodszym w historii pisma. Z magazynem współpracował przez kolejnych kilka lat. Później jego fascynacja przeniosła się z fotografii na kinematografię.
Czytaj także: Sześć niełatwych filmów Stanleya Kubricka
Niewygodne „Ścieżki chwały”
W 1957 r. w kinach zadebiutowały „Ścieżki chwały”. Kubrick wyreżyserował opowieść o losach francuskich żołnierzy walczących z Niemcami na jednym z frontów I wojny światowej. Film był pierwszym dużym sukcesem w karierze Kubricka. Antywojenny wydźwięk obrazu nie wszystkim przypadł jednak do gustu. „Ścieżki chwały” ocenzurowano w niektórych europejskich krajach. W rządzonej przez gen. Franco Hiszpanii przesłanie nie spodobało się cenzorom na tyle, że zablokowali film na kilkadziesiąt lat. Premiera odbyła się dopiero w 1986 r. – 11 lat po śmierci dyktatora. Z kolei we Francji oburzenie wzbudził sposób, w jaki Kubrick sportretował ich armię. Na premierę film musiał czekać prawie dwie dekady – pierwszy pokaz odbył się w 1975 r.
Scenariusz nieprawdopodobny? Czyli wojna atomowa
W samym środku zimnej wojny do kin trafił „Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę” – opowieść o szalonym amerykańskim generale, który postanawia w pojedynkę wypowiedzieć wojnę atomową ZSRR. Scenariusz zagłady wywołał poruszenie w kręgach rządowych Waszyngtonu. Badano, na ile realna jest sytuacja przedstawiona w filmie, który – podkreślmy – był jedną wielką satyrą na zimną wojnę. Co nie zmienia faktu, że po premierze zmieniono procedury udzielania dostępu do kodów nuklearnych, tak by fikcja nie stała się przypadkiem rzeczywistością. Warto odnotować, że pierwszy pokaz filmu miał się odbyć 22 listopada 1963 r. Reżyser przesunął go na wieść o tym, że w Dallas zastrzelono prezydenta Kennedy’ego.
Czytaj także: Dlaczego boimy się horrorów?
Pink Floyd u Kubricka? Legenda!
W kwietniu minęło pół wieku od premiery „Odysei kosmicznej: 2001”. Z filmem wiąże się wiele mniej lub bardziej wiarygodnych teorii. Przytoczymy jedną, dotyczącą zamykającej film 23-minutowej sekwencji „Jupiter and Beyond the Infinite”, bo epizod ten idealnie synchronizuje się z utworem „Echoes” zespołu Pink Floyd. Niektórzy twierdzą, że nie jest to zwykły zbieg okoliczności. Utwór miał być rzekomo napisany do filmu, ale Kubrick ostatecznie go nie wykorzystał. Cóż, to mit. Zespół w czasie kręcenia filmu dopiero się formował, a utwór „Echoes” oficjalnie ukazał się na albumie „Meddle” w 1971 r. Mimo to w sieci można łatwo znaleźć ostatnią sekwencję filmu z tą właśnie muzyką w tle. Robi wrażenie.
Lądowanie na Księżycu w reżyserii Kubricka
Według pewnej teorii spiskowej do lądowania na Księżycu w ogóle nie doszło, amerykański rząd oszukał cały świat, a słynne słowa Neila Armstronga padły nie na srebrnym globie, lecz w studiu filmowym. Jedna z wersji tej historii głosi, że za reżyserię tej wielkiej mistyfikacji odpowiadał… Stanley Kubrick. Lądowanie miało miejsce 20 lipca 1969 r. Ponad rok wcześniej do kin weszła przełomowa „Odyseja kosmiczna: 2001”. Po seansie urzędnicy odpowiedzialni za program lotów kosmicznych „Apollo” byli rzekomo pod takim wrażeniem, że zaproponowali reżyserowi współpracę – NASA miała zatrudnić Kubricka do wyreżyserowania sceny lądowania na Księżycu. Brzmi to wszystko doprawdy kosmicznie… Kilka lat temu do historii odniósł się zespół rockowy Imagine Dragons. W teledysku do utworu „On Top of the World” rockmani sparodiowali tę teorię, a zarazem oddali hołd mistrzowi kina.
Przemoc rodzi przemoc
„Mechaniczna pomarańcza” weszła do kin w 1971 r. Film był wyjątkowo brutalny jak na tamte czasy, sceny gwałtu i przemocy wywoływały szok i oburzenie. Według doniesień prasowych stały się również inspiracją do serii przestępstw wzorowanych na tych, których dopuszczał się główny bohater ze swoim gangiem. Pod adresem twórców „Mechanicznej pomarańczy” sypały się głosy krytyki, niektórzy domagali się wręcz zakazania pokazów filmu, a rodzina Kubricka zaczęła otrzymywać groźby śmierci. Reżyser po rozmowach z szefami wytwórni Warner Bros. postanowił wycofać film z brytyjskich kin w 1973 r.
Wielka improwizacja na wielkim ekranie
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wiele pamiętnych scen filmowych zostało tak naprawdę zaimprowizowanych. Przykładami kultowe słowa Roberta De Niro „You talkin’ to me?” w „Taksówkarzu” czy zamykający „Łowcę androidów” monolog Rutgera Hauera. Nie inaczej jest w przypadku filmów Kubricka. Najsłynniejszy cytat ze „Lśnienia” wcale nie znalazł się w scenariuszu. Chodzi oczywiście o niezapomniane „Here’s Johnny!”. Jack Nicholson zaimprowizował tę kwestię. Słynne „Singin’ in the Rain” zaśpiewane przez głównego bohatera „Mechanicznej pomarańczy” także jest dziełem aktorskiego geniuszu. Jeszcze jeden przykład to „Doktor Strangelove” i fraza „Mein Fuhrer, I can walk!”. Zresztą skierowana do prezydenta USA...
Kubricka sen o Napoleonie
Najważniejszym z niezrealizowanych projektów Kubricka była filmowa biografia Napoleona Bonapartego. Reżyser był wprost zafascynowany „cesarzem Francuzów”. Do tego stopnia, że poznał wszelkie szczegóły jego życia i przeczytał setki książek na jego temat. Film miał powstać w latach 70. W głównych rolach widziano znanego z „Powiększenia” Davida Hemmingsa oraz Audrey Hepburn. Projekt został jednak zarzucony ze względu na zbyt wysokie koszty. Reżyser chciał np. wykorzystać kilkadziesiąt tysięcy statystów w scenie rekonstrukcji bitwy pod Waterloo. Kubrick podejmował próby realizacji filmu jeszcze przez długie lata. Nic z tego nie wyszło.
Stanley Kubrick bez Oscara
Kubrick zmarł w 1999 r. Nigdy nie udało mu się zdobyć Oscara dla najlepszego reżysera. Co prawda był nominowany do nagrody wielokrotnie. Oscara otrzymała w kategorii efektów wizualnych jedynie „Odyseja kosmiczna: 2001”. W Hollywood, jak widać, wszystko jest możliwe. W końcu to „fabryka snów”...
Zobacz także: Jakie kolory dominują w popularnych filmach