Kultura

Sacrum Profanum: Pod egidą prześlicznych wiolonczelistek (i wiolonczelistów)

„Holy Presence” „Holy Presence” Michał Ramus / mat. pr.
Pomysł eksplorowania brzmienia wiolonczeli w wydaniu ansamblowym okazał się jak najbardziej trafiony, zwłaszcza w zestawieniu z minimalistyczną estetyką.

Program koncertu opatrzonego szyldem „Holy Presence”, będącego owocem współpracy z wiolonczelistą pochodzenia litewskiego Antonem Lukoszevieze, w ramach tegorocznej odsłony Festiwalu Sacrum Profanum unifikował – w głównej mierze – skład wykonawczy. Pomysł eksplorowania brzmienia wiolonczeli w wydaniu ansamblowym okazał się jak najbardziej trafiony, zwłaszcza w zestawieniu z minimalistyczną estetyką, której rozmaite oblicza zostały ukazane w poszczególnych utworach.

Wschód połączył się z Zachodem

Propozycja repertuarowa miała wyraźnie dwutorowy charakter: procentową przewagę zyskała co prawda część litewska (Rytis Mažulis, Justė Janulytė) – wyjątkowo w tym roku hołubiona z uwagi na przypadającą niedawno rocznicę odzyskania przez Litwę niepodległości, jednak to kompozycja Juliusa Eastmana stanowiła inspirację dla tytułu wydarzenia. Takie osobliwe połączenie Wschodu z Zachodem (w wersji amerykańskiej) zdaje się potwierdzać tezę Krzysztofa Pietraszewskiego z rozmowy z Fragile.net, iż „charakterystyczną cechą muzyki litewskiej jest to, że łatwo znaleźć wspólny mianownik u różnych twórców” (być może także tych z innego kręgu kulturowego).

Nietrudna do uchwycenia dążność Mažulisa i Janulytė do zachowania homogeniczności brzmienia ich muzyki – przez tę drugą określanej jako „monochromatyczna” – zyskała na znaczeniu dzięki wykorzystaniu jednorodnej obsady (dziewięć wiolonczel w „De plus en plusˮ, osiem w „Psalms_cellos”).

Kompozycje utrzymane są jednak w całkiem odmiennym charakterze: utwór Mažulisa to – skonstruowana z matematyczną wręcz precyzją, oparta na ścisłych rytmicznych podziałach i zasadzie ciągłego accelerando – pełna witalności perełka o marszowym potencjale, podczas gdy dzieło Janulytė nosi znamiona epizodu powstałego pod wpływem osiągnięć europejskiego neoromantyzmu (powolna narracja, bogata harmonika, złożona faktura itd.). Za spoiwo łączące te dwa punkty programu można bez wątpienia uznać – tak typowe dla dokonań spod znaku minimalizmu – wyczulenie na detal, subtelne zmiany w tkance dźwiękowej.

Anton LukoszeviezeMichał Ramus/mat. pr.Anton Lukoszevieze

Sacrum i groteska

W jeszcze inny muzyczny świat wprowadził słuchaczy utwór „Holy Presence of Joan d′Arc” Eastmana, niepokornego afroamerykańskiego kompozytora i wokalisty, którego do niedawna zapomniany dorobek – składający się właściwie na polityczny manifest (sprzeciw wobec wszelkich przejawów rasizmu, poparcie dla środowiska LGBT) – był już częściowo przybliżany w ramach Sacrum Profanum w 2017 r.

Wykonane 29 września dzieło, podobnie jak pozostałe Eastmanowskie osiągnięcia, wyróżniają rzadko spotykane w takim natężeniu u innych muzyków ogromna siła wyrazu i ekspresywność. Znakomicie zinterpretowane przez Sofię Jernberg preludium do utworu to rodzaj przejmującej inwokacji a cappella, w której elementy sakralne przenikają się z fragmentami groteskowymi, jakby celowo zniekształcanymi przez wokalistkę (chwiejna intonacja, częste zmiany barwy głosu).

Ową nieprzystawalność stylistyczną świetnie oddało zestawienie emisji klasycznej z manierą rodem z negro spirituals. Zasadnicza część „Holy Presence…”, zaaranżowana na dziesięć wiolonczel, tchnie iście witalistyczną energią, pod względem szerokości spektrum emocjonalnego sytuując się obok idiomu Béli Bartóka czy nawet – w niektórych momentach – Krzysztofa Pendereckiego z fazy „awangardowejˮ (perkusyjne traktowanie smyczków, eksponowanie dysonansów, „agresywnośćˮ brzmienia itp.). Nie brakuje jednak w tym dziele nieco spokojniejszych fragmentów (solo wiolonczeli), przywodzących na myśl „tęskne nuty”, w które obfituje wschodnio- i środkowoeuropejska muzyka tradycyjna, co niewątpliwie przybliża kompozycję Eastmana do osiągnięć litewskich minimalistów.

Sofia JernbergMichał Ramus/mat. pr.Sofia Jernberg

Lepiej razem niż osobno

Warto podkreślić, że organizatorom festiwalu – poza chęcią upowszechnienia dorobku muzycznego naszych sąsiadów czy Juliusa Eastmana – przyświeca idea promowania młodych talentów wykonawczych. Z tego powodu kameralna twórczość Litwinów i autora „Holy Presence…” zabrzmiała w interpretacji debiutujących krakowskich wiolonczelistów, którzy z zaangażowaniem i sporym wyczuciem stylu zagrali te wcale niebanalne technicznie kompozycje.

Fascynację prostotą i klarownością formy zdecydowanie łatwiej kultywuje się bowiem w pojedynkę, ale chyba nie do końca na tym polega sztuka. Zauważyła to już Mary Jane Leach, restauratorka spuścizny Eastmana, która „prowadząc w Akademii Muzycznej klasę wiolonczeli, chciała wykorzystać tę kompozycję [„Holy Presence…”] jako utwór szkolny, treningowy, do czego według niej świetnie się nadaje, bo każda z partii osobno jest stosunkowo mało wymagająca, ale wykonanie ich w całości jest bardzo angażujące i daje możliwość pracy nad wytrzymałością”.

Program koncertu

Rytis Mažulis – „De Plus en Plus” na dziewięć wiolonczel (2017)
Justė Janulytė – „Psalms_cellos” na osiem wiolonczel (2008)
Julius Eastman – „Prelude to the Holy Presence of Joan d’Arc na głos solo” (1981)
Julius Eastman – „Holy Presence of Joan d’Arc” na dziesięć wiolonczel (1981)

Wykonawcy

Anton Lukoszevieze – wiolonczela
Sofia Jernberg – głos
Jakub Gajownik, Jakub Gucik, Julia Kotarba, Monika Krasicka, Marcin Kusek, Łukasz Laxy, Aleksandra Lignar, Mateusz Mańka, Martyna Sołtys – wiolonczele

Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną