Na dziewięć miesięcy od startu kampanii Joe Biden jest liderem prawyborów w Partii Demokratycznej. W ostatnich tygodniach poparł go publicznie John Kerry, popularny były Sekretarz Stanu, a CNN opublikowało wyniki badania, zgodnie z którymi aż 40 proc. wyborców demokratów uważa, że to właśnie były wiceprezydent ma największe szanse pokonać w listopadzie Trumpa. Choć w debatach telewizyjnych wypadł co najwyżej średnio, a w Iowa (gdzie 3 lutego odbędą się pierwsze prawybory) może przegrać, sondaże w skali kraju wydają się teflonowe. Biden ma ok. 10 proc. przewagi nad Sandersem i jeszcze więcej nad trzecią w wyścigu Elizabeth Warren.
W wywiadzie dla „New York Timesa” kandydat na kandydata określił przedstawicieli Doliny Krzemowej mianem „oślizgłych typków” (ang. little creeps), którzy tworzą gry „uczące dzieci, jak zabijać”. Choć jego wypowiedź raczej nie zmieni sondażowych trendów, to sygnalizuje, że osioł (znak rozpoznawczy demokratów) bywa równie uparty co słoń (tradycyjny symbol republikanów).
Czytaj też: Donald Trump nie ma z kim przegrać?
Podatek od agresji
Zagadnięty przez dziennikarkę o to, dlaczego administracja Obamy nie ingerowała w działalność cyfrowych gigantów, wiceprezydent wspomniał spotkanie, na którym próbował wypracować porozumienie dotyczące ochrony własności intelektualnej (Communications Decency Act). Jak mówił: „W pewnym momencie jeden z siedzących przy stole oślizgłych typków, który był multimilionerem, niemal miliarderem, powiedział mi, że jest artystą, ponieważ był w stanie wymyślić gry, które uczą dzieci zabijać”.