Uciekającą przed własnymi aferami partię rządzącą obserwujemy właśnie – jak to opisał Mariusz Janicki w swoim tekście – w wersji turbo. Od poniedziałku do piątku i od sfery twardej polityki po kulturę. Weźmy najnowszą inicjatywę ustawodawczą – przedstawione przez Marka Suskiego poprawki do ustawy o radiofonii i telewizji miałyby gwarantować, że 50 proc. piosenek prezentowanych w naszych stacjach radiowych będzie pochodzić z Polski, a 80 proc. z nich zostanie wyemitowanych w godz. 5:00–0:00.
Gest w stronę Kukiza
W tej chwili obowiązkowy limit wynosi 33 proc. i jest realizowany przez prywatne rozgłośnie w dużej części właśnie nocą. Z jednej strony żyjemy więc z pewną fikcją, którą warto uporządkować, z drugiej – nowy przepis to wyraźny gest w stronę posłów showbiznesowych: Pawła Kukiza i Piotra Liroya-Marca, autorów utworów słowno-muzycznych w języku polskim. A w dalszej perspektywie – gest wspierający rozwój stacji internetowych (PiS bardzo się do tego przyczynił, przeganiając politycznymi decyzjami słuchaczy Trójki do Radia 357 i Nowy Świat) i gigantów streamingu w rodzaju Spotify.
Nie ma wątpliwości, że podwyższanie ustawowych limitów zaszkodzi stacjom prywatnym – podobnie jak prywatnym wydawnictwom zaszkodziłyby ograniczenia w publikacji przekładów, a kinom – ograniczenia w emitowaniu zagranicznych filmów.