Glück urodziła się w Nowym Jorku w 1943 r. Jest absolwentką Sarah Lawrence College i Uniwersytetu Columbia, sama wykładała Uniwersytecie Stanforda czy Uniwersytecie Bostońskim. Wydała kilkanaście tomów poezji, eseje i powieść „Marigold and Rose”.
Literacką Nagrodę Nobla odebrała w 2020 r. jako 16. kobieta i pierwsza Amerykanka po Toni Morrison, nagrodzonej w 1993 r.
Czytaj także: Louise Glück – strofy noblistki
Głos Louise Glück jest bezkompromisowy, a w jej dziełach „komizm łączy się z kąśliwym dowcipem” – mówił Anders Olsson ze Szwedzkiej Akademii, uzasadniając przyznanie jej nagrody. Podkreślił też, że poezja Glück nie jest konfesyjna, choć bez wątpienia zawiera wątki autobiograficzne. „W jej wierszach jaźń nasłuchuje podszeptów snów i złudzeń i nikt nie może być dla niej surowszy niż ona sama” – mówił.
Glück była też laureatką wielu innych prestiżowych nagród, m.in. Nagrody Pulitzera (za tom „The Wild Iris”) , poetyckiej Nagrody Bollingena, a także National Book Award (za „Faithful and Virtuous Night”).
W Polsce przed przyznaniem Nobla poezja Glück nie była szeroko znana, opublikowano zaledwie kilka jej wierszy w przekładzie Julii Hartwig („Eros”, „Czas” i „Baśń”) i Natalii Malek. I choć w Stanach Zjednoczonych to poetka znana i uznana, podobnie było w wielu innych krajach europejskich.
Dystans i emocjonalność
Najciekawsze u Glück jest połączenie kobiecości i intelektu, wciąż zakrawające na skandal dla wielu komentatorów, mówiła w podkaście „Polityki” Julia Fiedorczuk, poetka, pisarka, znawczyni amerykańskiej poezji. – To mnie cieszy, bo mainstream ma z tym kłopot. Glück opisuje kobiece doświadczenie jako doświadczenie ludzkie. Późna jej twórczość jest bardzo erudycyjna i aluzyjna – komentowała Fiedorczuk.
„Jako poetka jest osobna. Zwykle łączy się jej twórczość z poezją Sylvii Plath i Roberta Lowella, ale mnie niektóre jej wiersze kojarzą się z Williamem Carlosem Williamsem, z jego obiektywizującym spojrzeniem i ekonomią słowa. Tym, co mnie przyciągnęło do Glück, jest oryginalne połączenie dystansu z emocjonalnością, którego nie znajduję u nikogo innego. Podoba mi się jej wnikliwość w badaniu uczuć i zderzenie liryzmu z prozatorskością. Nie boi się pisać wiersza tak, żeby był trochę esejem czy opowiadaniem” – mówiła z kolei w wywiadzie Justyny Sobolewskiej Krystyna Dąbrowska, poetka, tłumaczka i eseistka, autorka pierwszego polskiego przekładu poezji amerykańskiej noblistki, czyli „Araratu”. Ten tom stał się dla niej swoistym przełomem. „Był pierwszą książką, którą skomponowała jako spójny cykl poetycki” – opowiada Dąbrowska. – Coś się w niej uwolniło. Może pisanie długimi cyklami otworzyło ją, wyzwoliło”. I dalej: „Glück uważa go za jedną z najlepszych swoich książek i bała się, że po nim nic już nie napisze. Ale się pomyliła”.
Po polsku w przekładzie Krystyny Dąbrowskiej ukazał się dotąd jeszcze jeden tom poezji Glück, pierwszy, jaki poetka stworzyła po otrzymaniu noblowskiego wyróżnienia: „Zimowe przepisy naszej wspólnoty”.
***
Louise Glück, Posłańcy
Musisz tylko poczekać, znajdą cię.
Gęsi, lecące nisko nad mokradłem,
połyskujące w czarnej wodzie.
Znajdą cię.
I sarny –
jakie one piękne,
jakby własne ciało nie mogło ich powstrzymać.
Pomału wpływają na polanę
między brązowe plamy słońca.
Czy stałyby tak nieruchomo,
gdyby na nic nie czekały? (…)
Musisz tylko poczekać, aż się to wydarzy:
ten krzyk – uwolnić, uwolnić – jak księżyc
wyszarpany z ziemi, pęczniejący
w otoczeniu strzał,
zaraz zaczną ścielić się przed tobą
jak trupy, obarczone mięsem,
a ty staniesz nad nimi, zraniona i zwycięska.
(z tomu „The House on Marshland”, 1975 r., przeł. Natalia Malek)
***