Oscary 2025: kto wygra, a kto powinien. Typy „Polityki”. Szykuje się noc niespodzianek
Hollywood wciąż odczuwające skutki pandemii, strajków pracowniczych, przejęć przez duże firmy technologiczne oraz pożarów, które zniszczyły część Los Angeles, ma teraz dodatkowy problem. Jak sobie poradzić z demagogią, polityką zastraszania i izolacji narzucaną przez obóz władzy? Wśród nominowanych produkcji znajdują się i takie, które zdecydowanie nie wpisują się w trumpowską wizję MAGA, a nawet nieźle ją dekonstruują, obnażając niemoralność poczynań miliarderów oraz fałsz American dream.
Gdyby wygrał trzyipółgodzinny „Brutalista”, zostałoby to odebrane jako zasłużone zwycięstwo sztuki wysokiej, wymierzającej cios nadgorliwym elitom symbolizowanym przez klęczący na kolanach przed Trumpem big tech. Szanse na to są spore, ale żadnej pewności, po której stronie opowie się Amerykańska Akademia Filmowa, oczywiście nie ma.
„Emilia Perez”: runęły oscarowe nadzieje
Jeszcze parę miesięcy temu wszystko było jasne. To miała być gra do jednej bramki. Bezdyskusyjnym faworytem w oscarowym wyścigu wydawała się „Emilia Perez” z 13 nominacjami. Bezczelny hiszpańskojęzyczny antymusical zrealizowany przez Francuza Jacques’a Audiarda od premiery w Cannes, gdzie zdobył kilka ważnych nagród, szedł jak burza. Jego aktualność tylko rosła po tym, jak Trump i jego ekipa ogłosili krucjatę przeciwko „ideologii” LGBT+. Mimo utyskiwań feministek na groteskowo przedstawioną tranzycję i narzekań meksykańskiej publiczności na przesadną stereotypizację ich kraju film podobał się prawie wszystkim.