Zapewne dlatego w Stanach Zjednoczonych film Tima Burtona „Charlie i fabryka czekolady” zyskał ogromną popularność i przez wiele tygodni okupywał pierwsze miejsce box office’u. Willy Wonka (doskonały Johnny Depp), syn dentysty, w dzieciństwie nie mógł jeść słodyczy. Malec musiał nawet nosić dziwny aparat na zęby, aby nie móc raczyć się smakiem pralinek. Gdy ojciec zakazuje mu zostać cukiernikiem, Willy ucieka z domu, by po pewnym czasie stać się właścicielem fabryki czekolady, w której wyrabia się słodkie cuda.
Jak to się robi, może zobaczyć z bliska pięcioro dzieci, które znalazły złote bilety ukryte w czekoladzie. Jest wśród nich mały Charlie – biedny, ale kochany i dobry chłopak. Nawet nie przypuszcza, że jego los odmieni się teraz całkowicie, ale i życie Willy’ego Wonki nie będzie już takie samo. Reżyserowi Timowi Burtonowi można wiele zarzucić, jednak na pewno nie brak wyobraźni, o czym przekonujemy się także tym razem.
Wędrując po fabryce, poznajemy Umpa Lumpasów, wiewiórki, które pracują w sortowni orzeszków, windy jeżdżące nie tylko w górę i w dół, ale także w bok i po skosie. Jest również cudowna kraina słodkości. Któż z nas nie marzył o rzece czekolady w dzieciństwie albo o gumie do żucia, która nie traci smaku? W tej bajce, jak to w bajce, dobro zwycięża zło i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
Film dla małych, ale i dla małych dużych.