Film

Na krawędzi nieba

Muzułmańska obyczajowość kontra Zachód.

Nagrodzony rok temu w Cannes za scenariusz dramat psychologiczny „Na krawędzi nieba” przywodzi na myśl prozę Orhana Pamuka. Zwłaszcza „Śnieg”, słynną powieść o groteskowym przewrocie w obronie laickości Turcji, obserwowanym przez powracającego z Niemiec tureckiego inteligenta. Zderzenie konserwatywnej, muzułmańskiej obyczajowości z wartościami Zachodu stanowi także tło trzech równolegle prowadzonych historii filmowych. Ich bohaterami są członkowie dwóch rozbitych rodzin, żyjących w zatomizowanym, wielonarodowościowym społeczeństwie. Niemców i niemieckich Turków z Bremy.

Poplątane tragiczne losy w subtelny sposób nakładają się na siebie, wzajemnie się dopełniają, naświetlając nie tyle kwestie odmienności kultur, innych mentalności, a bardziej może nawet podkreślają to, co łączy. Chęć zmiany świata na lepsze, bycia kochanym, kultywowania – mimo silnych pokoleniowych różnic – więzi rodzinnych. Dawna niemiecka aktywistka 1968 r. (Hanna Schygulla) uczy się akceptacji wyborów córki lesbijki, która zakochuje się w tureckiej anarchistce i dla niej naraża swoje życie. Syn tureckiego emigranta, profesor niemieckiej uczelni, dopiero rzucając dobrze płatną pracę i zakładając księgarnię w Istambule potrafi w pełni docenić miłość i poświęcenie swojego ojca (Tuncel Kurtiz).

Reżyser filmu Fatih Akin („Głową w mur”) mnoży paradoksalne sytuacje, wydobywa zaskakujące okoliczności pokazuje życiowe tragedie z bezwzględną czułością znawcy tajników ludzkiej duszy. W rodzinnych i pokoleniowych dramatach odbijają się konflikty narodowe, religijne, społeczne, uniemożliwiające w zasadzie prowadzenie dialogu. A jednak Fatih Akin pokazuje, że te bariery są pozorne, że można je pokonać. Pomimo wyrządzanego zła, ludzkich ofiar, śmierci bohaterowie się odnajdują. Jak w gorzkim happy endzie u Pamuka.

 

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyjątkowo długie wolne po Nowym Roku. Rodzice oburzeni. Dla szkół to konieczność

Jeśli ktoś się oburza, że w szkołach tak często są przerwy w nauce, niech zatrudni się w oświacie. Już po paru miesiącach będzie się zarzekał, że rzuci tę robotę, jeśli nie dostanie dnia wolnego ekstra.

Dariusz Chętkowski
04.12.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną