Fantastyka to dziś bodaj najciekawiej rozwijający się gatunek w polskiej literaturze. Nowe książki Jacka Dukaja, Szczepana Twardocha czy Wita Szostaka są tego najlepszym dowodem. Choć trzeba zaznaczyć, że wspomniani pisarze dryfują ostatnio na rubieżach gatunku, momentami zbliżając się do realizmu („Chochoły” Szostaka) lub przetwarzając dobrze znaną materię historyczną („Wroniec” Dukaja, „Wieczny Grunwald” Twardocha).
„Król Bólu”, najnowsza książka Jacka Dukaja, to zbiór ośmiu historii. Cztery z nich opublikowane były już wcześniej, pozostałe ukazują się zaś po raz pierwszy. Już sam rozmiar utworów sugeruje, że to raczej powieści niż opowiadania. Z pewnością autor mniej płodny od Dukaja miałby materiał na kilka książek. Wśród premierowych historii najciekawsze są „Król Bólu i pasikonik”, a także „Linia oporu”, choć ten drugi utwór może być trudny w odbiorze, szczególnie ze względu na współgrający z treścią język. Główny bohater jest tu „kreatywem”, produkuje sensy rzeczywistości dla innych „ludzi”. Pytanie o granice człowieczeństwa i poznania przewija się w większości utworów, także w czerpiącym z Lema – świetnym! – „Oku potwora”.
Dukaj pokazuje w tym tomie kilka różnych wersji przyszłości. Żadna z nich nie może napawać optymizmem, choć nie oznacza to, że autor wykorzystuje katastroficzne banały typu: „ludzkość dąży do samozagłady”. W nowych opowiadaniach autor trafnie diagnozuje zagrożenia, jakie przed nami stoją: niekontrolowany postęp, eksperymenty genetyczne, łatwy dostęp do broni biologicznej. Towarzyszy temu dogłębna refleksja nad zachowaniami człowieka i jego psychiką. Po „Wrońcu” Dukaj wraca do swojego „macierzystego” gatunku – fantastyki. Ten wybór pozwala prześledzić jego literacką drogę. Drogę pisarza, który od samego początku („Szkoła” z 1995 r.) mierzył się z fundamentalnymi problemami.
Jacek Dukaj, Król Bólu, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, s. 828