50-letni oficer dochodzeniowy, alkoholik niestroniący w przeszłości od innych środków psychoaktywnych, fan i znawca rocka, a przy tym legenda policji, po raz kolejny doświadcza koszmaru, najczarniejszego z dotychczasowych. Traci (niemal) wszystko w życiu prywatnym i zawodowym. Najgorsze jednak, że musi podjąć, na własną rękę, śledztwo najboleśniej dotykające go osobiście (nie ujawniam dlaczego, by nie psuć satysfakcji czytelnikom). Kryminały Jo Nesbø słusznie traktuje się już teraz jako klasyki gatunku nie tylko dlatego, że ich autor po mistrzowsku posługuje się suspensem i świetnie prowadzi akcję. Chandler miał swoją Kalifornię, Nesbø ma swoje Oslo. Koloryt miejsca odgrywa w tych powieściach kluczową rolę także dlatego, że odbijają się w nim najważniejsze problemy społeczne i polityczne – imigracja, podziały klasowe, nieomijający bogatej Norwegii światowy renesans mentalności autorytarnej i faszystowskiej. Wszystko to, jak w poprzednich powieściach z cyklu o Holem, mamy w „Nożu”. Ale tę akurat powieść wyróżnia doprowadzona do perfekcji analiza psychologiczna. Holego, niczym Hioba, dotykają krańcowe nieszczęścia, które jednocześnie stanowią motywację do działania. Uprawdopodobnienie takiej sytuacji wewnętrznej bohatera to naprawdę pisarskie mistrzostwo świata, zaś to, co dzieje się w duszy znękanego policjanta, śledzi się z równie wielkimi emocjami, jak te towarzyszące śledzeniu coraz to bardziej zaskakujących zwrotów akcji.
Jo Nesbø, Nóż, przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2019, s. 463