W ciemnym lesie z dramatu Andrzeja Stasiuka straszy na jawie. To przestrzeń pierwotna, tak jak z pierwotnością kojarzy się Wschód. Kontrastuje ona z absurdalnym domem, przylądkiem centralizacji i Zachodu. W domu nikt nie musi pracować. Ani matka, ani ojciec - niby koło sześćdziesiątki, a podobno ma ponad setkę. Stosuje klasyczny mobbing, zaniża stawkę do 7,50 za godzinę. Nie pracują, więc żyją długo. Ich zblazowany syn nie umie odpoczywać, bo i po czym. Ergoterapii nie bierze pod uwagę. W "Ciemnym lesie" praca i rekreacja nie funkcjonują jako środki terapeutyczne. Synalkowi brak wiedzy i doświadczenia. Pilotem (bo sztafaż tu momentami jak w powieści s-f) uruchamia „symulator wszystkiego" - dzięki niemu może mieć i robić „wszystko". W zupełnie niebiblijny sposób bohaterowie "Ciemnego lasu" realizują pierwsze przykazanie: „Czyńcie sobie ziemię poddaną".
Stasiuk gra ze stereotypami na temat Wschodu (wiadomo, że każdy ma swój - i Wschód, i stereotyp), z kliszami choćby modlitw i pieśni kościelnych. Nadludzie mieszkający w skomputeryzowanym domu chcą, by Stary, Łysy i Młody - ich tania siła robocza z Ciemnego Lasu - przyklejali sobie wąsy, a tym samym pasowali do stereotypu. Podgląda ich Wielki Brat - Ojciec. Pracy nie ma końca, żadnych fajrantów, codziennie to samo. Robotnicy za cicho wypowiadają adekwatną performatywną formułę: „Pocałujcie nas w dupę". Do Młodego przyjeżdża żona. Nie wie, że jej męża przywaliło drzewo, kiedy chciał sobie dorobić, wziął nadgodziny. Na i tak zdrowo nadwerężonej sielance kładzie się cieniem nielegalny trup, bo Młody pracował na czarno. W pracy czai się śmierć i inne przykrości.
Ze Wschodem kojarzy się praca niewolnicza, z Zachodem zaś praca bez granic, jak mówi się o pracy przy użyciu przenośnych urządzeń komputerowych. Nielojalny Zachód w dramacie płaci Wschodowi znacznie poniżej obowiązujących stawek. Techniki Zachodu, promowana przez niego kultura towaru, sąsiadują z duchowością i prostotą.
Stężenie absurdu rośnie w kolejnych odsłonach dramatu, a ironiczny dystans buduje się na kontraście. Z półmroku wyłaniają się Chińczycy. Bo na tych, co daleko, można wszystko zwalić bez żenady. Chińczycy służą do straszenia nimi. Dla ludzi z lasu są żółtymi mutantami gospodarki rynkowej i leninowsko-maoistowskiej, którzy zaniżają godzinowe stawki. „A niech nas pocałują w dupę i zawołają sobie Chińczyków" - kluczowa formuła ulega dobudowaniu.
W takim krajobrazie możliwa jest tylko iluzja szczęścia. Każdy mieszkający w lesie bohater Stasiuka znajdzie sto powodów, dla których Boga „by nie chwalił", inaczej niż w przywołanej w "Pieśni porannej" Karpińskiego. Dlaczego? Nie jest „obsypany dary".
Andrzej Stasiuk, Ciemny las, wyd. Czarne, Wołowiec 2007.
- Przeczytaj fragment książki
- Kup ksiażkę w merlin.pl